Aborcja w Oleśnicy. Śledztwo umorzone, a lekarka i tak traci stanowisko?

2025-12-10 10:42

Sprawa przerwania ciąży w Oleśnicy, która podzieliła Polskę i wywołała burzę medialną, właśnie doczekała się finału prokuratorskiego. Śledztwo dotyczące lekarki Gizeli Jagielskiej zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego, co powinno zamknąć medialną nagonkę. Paradoksalnie, mimo korzystnej decyzji prokuratury, lekarze zaangażowani w sprawę żegnają się ze szpitalem, pozostawiając za sobą pytania o kulisy tej niespodziewanej decyzji.

Na pierwszym planie, po prawej stronie kadru, znajduje się drewniane skrzydło drzwi w kolorze jasnobrązowym, z metalową klamką i zamkiem. Obok drzwi, na ścianie, biegnie pozioma, beżowa listwa ochronna. Dalej w głąb perspektywy rozciąga się długi korytarz z kremowymi ścianami i lśniącą podłogą, która odbija światło wpadające z okna na jego końcu. Korytarz jest symetrycznie oświetlony od góry przez rozproszone światło, tworząc miękkie cienie wzdłuż ścian, a w oddali widać nieostre zarysy kolejnych drzwi i źródło jasnego światła.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Na pierwszym planie, po prawej stronie kadru, znajduje się drewniane skrzydło drzwi w kolorze jasnobrązowym, z metalową klamką i zamkiem. Obok drzwi, na ścianie, biegnie pozioma, beżowa listwa ochronna. Dalej w głąb perspektywy rozciąga się długi korytarz z kremowymi ścianami i lśniącą podłogą, która odbija światło wpadające z okna na jego końcu. Korytarz jest symetrycznie oświetlony od góry przez rozproszone światło, tworząc miękkie cienie wzdłuż ścian, a w oddali widać nieostre zarysy kolejnych drzwi i źródło jasnego światła.

Koniec burzy wokół aborcji w Oleśnicy?

Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy oficjalnie umorzyła śledztwo dotyczące lekarki Gizeli Jagielskiej i zabiegu przerwania ciąży. Decyzja ta, ogłoszona przez rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Karolinę Stockę-Mycek, zamyka jeden z najbardziej kontrowersyjnych rozdziałów w publicznej debacie ostatnich miesięcy. Brak znamion czynu zabronionego to jednoznaczny sygnał, że lekarka działała w granicach prawa, mimo wcześniejszych doniesień medialnych i zawiadomienia złożonego przez Fundację Życie i Rodzina.

Sprawa od początku budziła ogromne emocje, nie tylko ze względu na jej medyczny, ale i etyczny wymiar. Przypomnijmy, pacjentce odmówiono wykonania zabiegu w szpitalu w Pabianicach, co doprowadziło do nałożenia kary finansowej przez NFZ na tamtejszą placówkę. Ostatecznie, aborcja została przeprowadzona w Oleśnicy z powodu poważnego zagrożenia zdrowia psychicznego i fizycznego kobiety w 36. tygodniu ciąży, zgodnie z obowiązującymi przepisami.

"- Postępowanie w przedmiotowej sprawie zostało wszczęte przez Prokuraturę z urzędu w związku z doniesieniami medialnymi, w których podnoszono, że w szpitalu w Oleśnicy doszło do sprzecznego z prawem przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży"

Dlaczego prokuratura umorzyła śledztwo?

Śledczy nie pozostawili wątpliwości co do swoich ustaleń, podkreślając, że zebrany materiał dowodowy był wystarczający do podjęcia takiej decyzji. W ramach postępowania prokuratura przesłuchała świadków oraz zabezpieczyła pełną dokumentację medyczną, co pozwoliło na gruntowną analizę wszystkich okoliczności sprawy. To rzetelne podejście miało rozwiać wszelkie niejasności i ukrócić spekulacje, które towarzyszyły sprawie od samego początku.

Postępowanie zostało umorzone w trzech kluczowych wątkach, co świadczy o kompleksowej ocenie sytuacji. Chodziło o przerwanie ciąży z 29 października 2024 roku, w którym stwierdzono "brak znamion czynu zabronionego". Podobnie było w kwestii udzielania pomocy w przerwaniu ciąży w Łodzi i Oleśnicy, a także w sprawie rzekomego nakłaniania ciężarnej do aborcji. Wszystkie te aspekty zostały gruntownie zbadane i nie znaleziono podstaw do postawienia zarzutów.

"- Zebrany materiał dowodowy dał podstawy do wydania postanowienia o umorzeniu śledztwa […] wobec braku znamion czynu zabronionego"

Kontrowersyjny incydent z udziałem polityka

W tle tej sprawy, jak to często bywa, pojawiły się również echa politycznego teatru, który niejednokrotnie zamiast pomóc, jedynie zaognia sytuację. Głośny incydent z udziałem europosła Grzegorza Brauna, który wtargnął na teren szpitala w Oleśnicy, próbując dokonać tak zwanego "zatrzymania obywatelskiego" lekarki Gizeli Jagielskiej, na długo zapadnie w pamięć. Tego typu akcje, choć spektakularne, często rozmijają się z realiami prawnymi i budzą pytania o granice działania polityków.

Co znamienne, prokuratura nie puściła płazem tego spektakularnego występu polityka. Nadal prowadzi bowiem odrębne postępowanie, które dotyczy pozbawienia wolności lekarki, naruszenia jej nietykalności cielesnej oraz znieważenia. Pokazuje to, że prawo działa niezależnie od politycznych nacisków i nikt nie stoi ponad nim, nawet ci, którzy uważają się za strażników moralności. To istotny sygnał dla wszystkich, którzy chcieliby stosować samosąd w przestrzeni publicznej.

Czy szpital zrezygnował z cenionej lekarki?

Mimo tak jednoznacznej decyzji prokuratury, sprawa Gizeli Jagielskiej przybiera zaskakujący obrót. Lekarka poinformowała bowiem, że od 1 stycznia nie będzie już pracować w szpitalu w Oleśnicy, co jest informacją o tyle zasmucającą, co zastanawiającą. Razem z nią ze szpitalem żegna się jej mąż, który dotychczas pełnił funkcję ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego, co może wskazywać na głębsze problemy w zarządzaniu placówką.

Sama Jagielska w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” nie kryła goryczy, stwierdzając dosadnie, że "to szpital ze mnie zrezygnował". Jak relacjonowała, kontrakty obojga miały wygasnąć 31 grudnia, a złożone oferty na ich przedłużenie zostały odrzucone. Według jej słów, "z premedytacją wysadzili nas w ten sposób ze stanowisk", co stawia dyrekcję szpitala w bardzo niekorzystnym świetle i prowokuje pytania o motywy takiego działania, zwłaszcza po wyczyszczeniu lekarki z zarzutów.

"- To szpital ze mnie zrezygnował"

"31 grudnia kończą nam się kontrakty. Przygotowaliśmy oferty, by je przedłużyć. Nasi zastępcy, znając je, przygotowali swoje i złożyli je dyrekcji. Z premedytacją wysadzili nas w ten sposób ze stanowisk."

Gorzkie pożegnanie z oddziałem położniczym

Emocjonalne pożegnanie z placówką, z którą była związana przez dekadę, Gizela Jagielska zamieściła również w mediach społecznościowych. Podkreśliła w nim, że po dziesięciu latach budowania od podstaw Oddziału Położniczego w Oleśnicy, od 1 stycznia już jej tam nie znajdziemy. "To nie jest moja decyzja" – zaznaczyła wyraźnie, co tylko potęguje wrażenie, że odejście było wynikiem zewnętrznych nacisków lub zakulisowych gier, a nie jej swobodnego wyboru zawodowego.

Lekarka podziękowała wszystkim współpracownikom za wspólną pracę, jednak nie mogła powstrzymać się od gorzkiego komentarza pod adresem tych, którzy przyczynili się do jej odejścia. "Tym, którzy sprawili, że muszą odejść, życzę powodzenia w zarządzaniu samemu/samej oddziałem, który został nie przez was stworzony" – napisała, dodając, że jest zawiedziona i nie miała świadomości, że można mieć "tyle tupetu i posunąć się do takich rzeczy". To mocne słowa rzucające cień na wewnętrzne relacje w oleśnickim szpitalu.

"- Chciałabym Wam powiedzieć, że po 10 latach budowania od zera zera Oddziału Położniczego w Oleśnicy, nie spotkacie mnie już w nim. Od 1 stycznia. To nie jest moja decyzja, bo gdyby była moja, to bym kontynuowała to, co robię nadal"

"- Tym, którzy sprawili, że muszą odejść, życzę powodzenia w zarządzaniu samemu/samej oddziałem, który został nie przez was stworzony. Czy jestem zawiedziona? Tak. Jak to bywa, mierzę wszystkich swoją miarą i nie miałam świadomości, że można mieć tyle tupetu i posunąć się do takich rzeczy"

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.