Afera Berkowicza w IKEA. Czy to tylko roztargnienie, czy coś więcej?

2025-10-28 19:05

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz znalazł się w centrum politycznej burzy po incydencie w IKEI, gdzie ochrona zatrzymała go za niezapłacenie za część produktów. Zdarzenie, za które polityk otrzymał mandat w wysokości 500 złotych za kradzież mienia o wartości niespełna 400 złotych, Berkowicz tłumaczy pośpiechem i nieuwagą. Jak jednak pokazują nasze ustalenia, wcale nie tak łatwo o taką pomyłkę w sklepie.

Długi, ciemny korytarz z rzędami pustych półek po obu stronach rozciąga się w głąb obrazu, zbiegając się w jasnym punkcie na horyzoncie. Sufit jest pokryty równoległymi rzędami podłużnych, świecących lamp, których światło odbija się od błyszczącej, ciemnej podłogi. Po lewej stronie widać prostokątny, ciemny obiekt zawieszony na ścianie.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Długi, ciemny korytarz z rzędami pustych półek po obu stronach rozciąga się w głąb obrazu, zbiegając się w jasnym punkcie na horyzoncie. Sufit jest pokryty równoległymi rzędami podłużnych, świecących lamp, których światło odbija się od błyszczącej, ciemnej podłogi. Po lewej stronie widać prostokątny, ciemny obiekt zawieszony na ścianie.

Poseł na celowniku ochrony

W polskiej polityce, gdzie skandale są na porządku dziennym, historia Konrada Berkowicza z IKEI wyróżnia się swoją absurdalnością. Poseł Konfederacji, znany z ciętego języka i bezkompromisowych poglądów, został zatrzymany w szwedzkim sklepie pod zarzutem niezapłacenia za część wynoszonych towarów. Incydent szybko nabrał rozgłosu, budząc pytania o standardy i wiarygodność publicznych figur.

Zarzuty, choć dotyczące drobnych przedmiotów, jak patelnia czy talerze, o łącznej wartości niespełna 400 złotych, zaowocowały interwencją policji i mandatem. Rzecznik komendy miejskiej w Krakowie, Piotr Szpiech, potwierdził, że politykowi wypisano mandat w wysokości 500 złotych za kradzież, co dla wielu okazało się szokującą informacją.

"Robiłem w dużym pośpiechu spore zakupy w IKEA, słuchając czegoś na słuchawkach. Kasowałem wszystko, ale okazało się, że nie wszystko się nabiło. Zwykła nieuwaga."

Zwykła pomyłka czy niechlujstwo?

Sam Konrad Berkowicz broni się, twierdząc, że całe zdarzenie było wynikiem „zwykłej nieuwagi” i pośpiechu. Zapewnienia posła o rozkojarzeniu i słuchawkach na uszach miały wytłumaczyć, dlaczego nie zapłacił za wszystkie produkty w kasie samoobsługowej. Ta wersja wydarzeń szybko stała się przedmiotem publicznej dyskusji i dociekań.

Aby zweryfikować tę „zwykłą nieuwagę”, ekipa dziennikarzy wybrała się do krakowskiej IKEI, odtwarzając zakupy polityka. W koszyku znalazły się: patelnia, pokrywka, woreczki strunowe, duży komplet talerzy, kable USB i fartuch kuchenny – wózek zapełnił się niemal po brzegi. Skanowanie produktów w kasach samoobsługowych, jak zauważono, jest intuicyjne, a ekran jasno pokazuje, które towary zostały skutecznie zarejestrowane, a które nie.

Jak system działa naprawdę?

Dziennikarze szczegółowo sprawdzili proces zakupowy w IKEI, koncentrując się na kasach samoobsługowych, z których korzystał poseł Berkowicz. Okazuje się, że wizualne i dźwiękowe sygnały są na tyle wyraźne, iż trudno przeoczyć niezarejestrowanie produktu. System często wymaga również potwierdzenia skanowania przed przejściem do płatności.

Wielu komentatorów, śledzących tę sprawę, podkreśla, że choć pomyłki się zdarzają, to w kontekście zakupów na taką skalę, z uwzględnieniem dużej i ciężkiej paczki talerzy, „zwykła nieuwaga” brzmi co najmniej nieprzekonująco. Kwestia odpowiedzialności publicznej figury za swoje czyny ponownie stała się tematem gorących dyskusji.

Fala ironicznych komentarzy

Incydent w IKEI natychmiast wywołał falę kpin i ironicznych komentarzy ze strony politycznych przeciwników. Rzecznik rządu Adam Szłapka nie omieszkał skomentować: „Nie na tym polega wolny rynek!”, dając wyraz powszechnemu oburzeniu. Podobnie kpiarskie uwagi pojawiły się ze strony innych prominentnych postaci polskiej sceny politycznej.

Szef klubu KO Zbigniew Konwiński i premier Donald Tusk również dołączyli do chóru krytyków. Premier Tusk napisał: „Jeden z liderów Konfederacji Berkowicz przyłapany na próbie kradzieży w Ikei. Mało w porównaniu z PiS, ale od czegoś trzeba przecież zacząć”. Słowa te podkreślają polityczny wymiar zdarzenia, które szybko przerodziło się w medialną pożywkę.

"Nie na tym polega "wolny rynek!"

"Jeden z liderów Konfederacji Berkowicz przyłapany na próbie kradzieży w Ikei. Mało w porównaniu z PiS, ale od czegoś trzeba przecież zacząć"

Obrona partyjnego kolegi

W obliczu krytyki, rzecz jasna, nie zabrakło również głosów obrony z szeregów Konfederacji. Sławomir Mentzen, lider partii, stanął w obronie Berkowicza, nazywając ataki „głupimi” i „żenującymi”. Według Mentzena, całe zamieszanie to „oczywista pomyłka”, a nagonka medialna jest nieproporcjonalna do wagi zdarzenia.

Interesujące jest stanowisko Artura Dziambora, byłego posła tej partii, który dopatruje się w całej sytuacji drugiego dna. Chociaż Dziambor nie posunął się do nazwania Berkowicza złodziejem, to zasugerował, że „coś tam się złego dzieje” w jego stanie zdrowia, co dodaje sprawie nowego, nieco bardziej osobistego wymiaru.

"Robienie z tej oczywistej pomyłki próby kradzieży jest głupie. A atakowanie go przez odpowiedzialnych za wielomilionowe wały polityków to zwykła żenada"

"Nie robiłbym z niego złodzieja. Zastanowiłbym się jednak nad jego stanem zdrowia. Coś tam się złego dzieje"

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.