Spis treści
Prokuratorskie dochodzenie
Prokuratura Rejonowa w Sieradzu prowadzi śledztwo, które rzuca cień na reputację jednej z firm z województwa łódzkiego, zajmującej się instalacjami fotowoltaicznymi. To nie są bynajmniej drobne potknięcia w dokumentacji, lecz poważne oskarżenia o wprowadzanie w błąd zarówno beneficjentów ogólnopolskiego programu „Czyste Powietrze”, jak i samego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Skala zarzucanych oszustw jest niepokojąca i wskazuje na potencjalne systemowe nadużycia, gdzie zaufanie do publicznych funduszy jest brutalnie niszczone.
Do sieradzkiej prokuratury wpłynęło już blisko 100 zawiadomień, które rysują obraz przestępczego mechanizmu wyłudzania środków przeznaczonych na ekologiczne inwestycje. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, Jolanta Szkilnik, potwierdziła, że dotyczą one działalności konkretnej firmy, która miała być wykonawcą inwestycji dla wielu beneficjentów. Mechanizm wydaje się być prosty: obiecano zieloną energię, lecz zamiast instalacji, pojawiły się wątpliwości i puste obietnice, co stawia pod znakiem zapytania skuteczność nadzoru nad tak ważnymi programami.
„Wpłynęło blisko 100 zawiadomień o popełnieniu przestępstw wyłudzenia środków unijnych stanowiących dofinansowanie do inwestycji w ramach programu „Czyste powietrze” w związku z działalnością ustalonej firmy będącej wykonawcą inwestycji na zlecenie różnych beneficjentów” – przekazała nam rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu Jolanta Szkilnik.
Lokalizacje i modus operandi oszustów
Ustalenia śledczych wskazują, że podejrzana firma pełniła rolę pośrednika w procesie pozyskiwania dotacji na inwestycje proekologiczne, stając się kluczowym ogniwem w całym schemacie. Niestety, część z tych „czynów” miała również uderzyć w podwykonawców, którzy sumiennie wykonywali swoją pracę, ale nie doczekali się zapłaty za usługi świadczone w ramach programu. To klasyczny przykład efektu domina, gdzie jedno oszustwo pociąga za sobą kolejne ofiary, tworząc coraz większą pajęczynę problemów finansowych i prawnych.
Nieprawidłowości, które bada prokuratura, mogły mieć miejsce w szerokim spektrum czasowym – od 2023 roku aż do początku 2025 roku, obejmując takie miejscowości jak Złoczew, Łódź, a także inne regiony Polski. Ten rozległy zasięg geograficzny i czasowy sugeruje, że nie mamy do czynienia z pojedynczym incydentem, lecz z potencjalnie zorganizowanym procederem, który bezkarnie działał przez dłuższy okres, wykorzystując luki w systemie i zaufanie obywateli.
Właściciel broni się przed zarzutami
W obliczu tak poważnych zarzutów, właściciel firmy objętej śledztwem postanowił zabrać głos, deklarując swoją niewinność i chęć udowodnienia jej w toku postępowania prokuratorskiego. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” podkreślił, że jego przedsiębiorstwo nie tylko wciąż funkcjonuje, ale także aktywnie realizuje zawarte umowy. Taki argument, choć na pierwszy rzut oka przekonujący, w kontekście blisko stu zawiadomień budzi zrozumiałe wątpliwości i wymaga dogłębnej weryfikacji przez organy ścigania.
Szef firmy fotowoltaicznej tłumaczy również, że terminy na realizację umów sięgają aż do 21 kwietnia przyszłego roku, co ma uzasadniać obecne działania i brak zwrotów środków. Jak twierdzi, wszystkie pozyskane fundusze są przeznaczane na bieżące inwestycje. Deklaracje o pełnym pokryciu finansowym i planowanej spłacie zobowiązań w przyszłym roku brzmią optymistycznie, ale czy faktycznie uda się załatać tak dużą dziurę, pozostaje pytaniem otwartym, na które odpowiedź poznamy zapewne dopiero po zakończeniu śledztwa.
„Terminy na umowach mamy do 21 kwietnia przyszłego roku, więc będziemy je realizować do samego końca. Cały czas realizujemy zawarte umowy, dlatego nie oddajemy środków, które powinniśmy zwrócić. Wszystko przeznaczamy na realizację inwestycji” – tłumaczy w rozmowie z „Wyborczą” i dodaje, że firma posiada pełne pokrycie finansowe i planuje spłatę zobowiązań w przyszłym roku, gdy zakończy bieżące prace: „Jeśli wojewódzkie fundusze utrzymają obecne tempo wypłat, to do końca przyszłego roku zapomnimy o sprawie.”
Czy to nierówna gra z funduszami?
Właściciel firmy nie omieszkał również wskazać na pewne czynniki zewnętrzne, które, jego zdaniem, mogą wpływać na sytuację jego przedsiębiorstwa. Podkreślił, że tempo wypłat środków z wojewódzkich funduszy nie jest jednolite w całej Polsce, co potencjalnie mogłoby mieć wpływ na terminowość zwrotu zaliczek. To ciekawe spostrzeżenie, które przenosi część odpowiedzialności na system, choć nie zwalnia z obowiązku transparentności i rzetelności w prowadzeniu działalności.
Prokuratura, zachowując daleko idącą ostrożność, na razie nie ujawnia szczegółów dotyczących konkretnej liczby pokrzywdzonych ani dokładnej sumy strat, które mogły wyniknąć z działalności tej firmy. Śledczy skrupulatnie analizują obszerną dokumentację finansową oraz umowy zawarte w ramach programu „Czyste Powietrze”. Sprawa jest ewidentnie rozwojowa, co oznacza, że możemy spodziewać się kolejnych odsłon tej finansowej sagi i, być może, dalszych rewelacji, które rzucą nowe światło na mechanizmy wyłudzeń.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.