Spis treści
Atak w Myślenicach na kierowcę
W środę, 10 grudnia, na terenie strefy przemysłowej w Myślenicach doszło do poważnego incydentu. 23-letni Łukasz W. pojawił się przed bramą firmy z branży motoryzacyjnej, wyposażony w kij bejsbolowy i nóż. W tym czasie przed szlabanem stała ciężarówka, której kierowca wypełniał w dyżurce ochroniarzy przepustkę. Kierowca został zaatakowany kijem bejsbolowym przez Łukasza W.
Całe zdarzenie rozegrało się w ciągu zaledwie kilkunastu sekund. Ochroniarz firmy natychmiast zareagował, ruszając na pomoc zaatakowanemu kierowcy. W trakcie interwencji ochroniarz otrzymał ciosy nożem w szyję i klatkę piersiową. Napastnik po ataku zbiegł z miejsca zdarzenia, a ochroniarze podjęli za nim pościg.
"To był spokojny chłopak. Wcześniej pracował w cukierni, szef bardzo go chwalił. Nie rozumiemy co się stało, nie rozumiemy dlaczego został zastrzelony" – powiedział w rozmowie z "Super Expressem" wujek Łukasza W. Dodał, że tego dnia nic nie wskazywało na to jakie ma zamiary. – Lubił gotować. Kupił mięso, miał gotować obiad. Nagle powiedział, że idzie na spacer.
Tożsamość sprawcy i motywy
Sprawcą napaści okazał się 23-letni Łukasz W., z zawodu kucharz. Ustalono, że był on byłym pracownikiem zaatakowanej firmy. Osoby znające mężczyznę potwierdziły, że przez kilka tygodni pracował w tej firmie na magazynie. Okoliczności jego odejścia z pracy mogły mieć związek z późniejszymi wydarzeniami.
Rodzina Łukasza W. wyrażała szok i twierdziła, że mężczyzna nigdy wcześniej nie był agresywny. Wujek 23-latka wyjaśnił, że Łukasz odszedł z firmy po oskarżeniu o zepsucie maszyny, które później okazało się nieprawdziwe. Szef firmy chciał, by wrócił do pracy, co tylko pogłębiało niezrozumienie rodziny dla zaistniałej sytuacji.
Śmiertelne postrzelenie Łukasza W.
Biegnącego chodnikiem Łukasza W. z nożem w ręku zauważyli jadący nieopodal policjanci. Funkcjonariusze zostali chwilę wcześniej poinformowani o trwającej napaści w strefie przemysłowej. Natychmiast zatrzymali radiowóz i wysiedli, aby podjąć interwencję i zatrzymać sprawcę zdarzeń.
W momencie, gdy policjanci próbowali obezwładnić 23-latka, ten rzucił się w ich stronę z nożem. W odpowiedzi na bezpośrednie zagrożenie funkcjonariusze zmuszeni byli do użycia broni palnej. To zdarzenie miało tragiczne konsekwencje dla Łukasza W.
"W sumie policjant oddał trzy lub cztery strzały. Jeden z nich, w klatkę piersiową okazał się śmiertelny. Prokuratura dysponuje też nagraniem, które wykonała osoba postronna. Wynika z niego, że gdyby policjant nie oddał strzałów, sam zostałby zaatakowany" – powiedziała prokurator Oliwia Brożek Michalec, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Ile strzałów oddano w Myślenicach?
Podczas interwencji policjant oddał w kierunku napastnika łącznie trzy lub cztery strzały. Jeden z tych strzałów, trafiający w klatkę piersiową, zakończył interwencję. Postrzelony Łukasz W. zmarł w wyniku odniesionych ran. Okoliczności użycia broni są przedmiotem prowadzonego śledztwa.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie, za pośrednictwem rzecznik prasowej Oliwii Brożek Michalec, potwierdziła te szczegóły. W toku śledztwa prokuratura dysponuje nagraniem, które zostało wykonane przez osobę postronną. Materiał ten jednoznacznie potwierdza zasadność użycia broni palnej przez funkcjonariusza w zaistniałej sytuacji.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.