Awantura o krzyż w Legnicy. Czy symbol paraliżuje samorząd?

2025-10-28 11:37

Awantura o krzyż w Legnicy zelektryzowała lokalną społeczność, paraliżując obrady Rady Miejskiej na wiele godzin. Usunięcie symbolu religijnego ze ściany sali sesyjnej wywołało falę oburzenia i protesty mieszkańców, którzy przyszli do ratusza, domagając się jego powrotu. Prezydent miasta, Maciej Kupaj, poinformował o ataku na swoją osobę oraz groźbach, co dodatkowo zaostrzyło i tak już napiętą sytuację w Legnicy.

Wnętrze przestronnej sali konferencyjnej z ułożonymi rzędami stołów i krzeseł, przygotowanej do spotkania. Po obu stronach widoczne są dwa rzędy podłużnych, jasnobrązowych stołów, przy których stoją szare krzesła z metalowymi stelażami, z czego w każdym rzędzie jest po dziewięć stołów i krzesła po obu ich stronach. Ściany boczne mają dolną część boazerią w kolorze drewna, a górną białą, natomiast ściana główna, na której wisi czerwono-złoty herb, jest cała boazerią. Na suficie podwieszanym, podzielonym na kwadratowe panele, zamontowano liczne prostokątne i okrągłe oprawy oświetleniowe, a także kratki wentylacyjne, z centralnie umiejscowionym kwadratowym otworem klimatyzacji. Po prawej stronie widać duże okno zakryte jasnymi, półprzezroczystymi firankami oraz zasłonami w kolorze ciemnoszarym, a po lewej stronie znajdują się podwójne, drewniane drzwi, nad którymi wisi podświetlony zielony znak wyjścia ewakuacyjnego. Na końcu sali, na podniesieniu, stoi stół prezydialny z dwoma butelkami wody i szklankami, za którym znajduje się wspomniany herb. Podłoga pokryta jest dywanową wykładziną w odcieniach szarości i błękitu, z drobnymi, równoległymi paskami, ułożoną w naprzemienne kwadraty.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Wnętrze przestronnej sali konferencyjnej z ułożonymi rzędami stołów i krzeseł, przygotowanej do spotkania. Po obu stronach widoczne są dwa rzędy podłużnych, jasnobrązowych stołów, przy których stoją szare krzesła z metalowymi stelażami, z czego w każdym rzędzie jest po dziewięć stołów i krzesła po obu ich stronach. Ściany boczne mają dolną część boazerią w kolorze drewna, a górną białą, natomiast ściana główna, na której wisi czerwono-złoty herb, jest cała boazerią. Na suficie podwieszanym, podzielonym na kwadratowe panele, zamontowano liczne prostokątne i okrągłe oprawy oświetleniowe, a także kratki wentylacyjne, z centralnie umiejscowionym kwadratowym otworem klimatyzacji. Po prawej stronie widać duże okno zakryte jasnymi, półprzezroczystymi firankami oraz zasłonami w kolorze ciemnoszarym, a po lewej stronie znajdują się podwójne, drewniane drzwi, nad którymi wisi podświetlony zielony znak wyjścia ewakuacyjnego. Na końcu sali, na podniesieniu, stoi stół prezydialny z dwoma butelkami wody i szklankami, za którym znajduje się wspomniany herb. Podłoga pokryta jest dywanową wykładziną w odcieniach szarości i błękitu, z drobnymi, równoległymi paskami, ułożoną w naprzemienne kwadraty.

Awantura w legnickim ratuszu. Czym zakończył się protest?

Poniedziałkowe obrady Rady Miejskiej w Legnicy miały być areną dla kluczowych rozstrzygnięć, w tym dotyczących świadczeń dla rodzin zastępczych czy wprowadzenia nocnej prohibicji. Zamiast merytorycznej dyskusji, sala sesyjna stała się świadkiem gorącego protestu, wywołanego przez zniknięcie krzyża ze ściany. Kilkudziesięciu mieszkańców, zbulwersowanych usunięciem symbolu, przybyło do ratusza, by wyrazić swoje oburzenie i sprzeciw.

Atmosfera gęstniała z każdą minutą, gdy grupa około pięćdziesięciu osób, jak relacjonuje lokalny portal lca.pl, wdarła się do budynku, skandując głośne „hańba!”. Wkrótce na sali rozległy się patriotyczne okrzyki „tu jest Polska”, przeplatane żądaniami „chcemy krzyża” i „oddajcie krzyż”. Taki obrót spraw nastąpił po odrzuceniu przez radnych PiS wniosków formalnych, które miały na celu oficjalne zajęcie stanowiska w kwestii zdemontowanego symbolu religijnego. Ta decyzja okazała się iskrą, która rozpaliła zgromadzonych, prowadząc do natychmiastowego przerwania obrad.

Sesja Rady Miejskiej sparaliżowana. Kto próbował opanować sytuację?

Nawet po zarządzonej przerwie emocje nie opadły, a wręcz zdawały się narastać, co skutecznie uniemożliwiało wznowienie jakiejkolwiek konstruktywnej pracy. Lokalny portal lca.pl szczegółowo relacjonuje, jak radna Joanna Śliwińska-Łokaj podjęła kolejną próbę, ponawiając wniosek o zmianę kolejności punktów, aby bezzwłocznie zająć się palącą kwestią krzyża. Jej determinacja spotkała się z próbą dialogu ze strony przewodniczącego rady, Tomasza Tamioły, który starał się znaleźć kompromis.

Przewodniczący Tamioła, z nadzieją na uspokojenie nastrojów, zaproponował nietypowe rozwiązanie, które miało pozwolić na kontynuowanie pracy nad uchwałami. Niestety, jego oferta została natychmiast odrzucona przez zgromadzonych, a wniosek radnej Śliwińskiej-Łokaj przegrał w głosowaniu, co tylko wzmogło oburzenie i chaos. Niezdolność do opanowania sytuacji zmusiła przewodniczącego do ogłoszenia czwartej przerwy, a obrady ostatecznie wznowiono z blisko trzygodzinnym opóźnieniem. Gorzki komentarz radnego Andrzeja Lorenca doskonale oddaje frustrację tamtej chwili.

"Jeżeli dacie nam państwo przeprocedować uchwały w miarę szybki sposób, to później będziemy mogli podyskutować właśnie na temat krzyża" - argumentował przewodniczący.

"Przepraszam mieszkańców, że muszą czekać. Trzy przerwy, ciągłe przepychanki, a ludzie przyszli w konkretnej sprawie. To wstyd, że muszą tyle czekać" - mówił, cytowany przez lca.pl.

Skąd wziął się spór o krzyż w Legnicy? Co na to prezydent?

Afera wokół krzyża w legnickim ratuszu zaczęła nabierać tempa pod koniec września, gdy w trakcie planowanego remontu sali sesyjnej, symbol religijny niespodziewanie zniknął ze ściany. Jak wyjaśniał serwis lca.pl, pierwotny zamysł zakładał, że po renowacji na honorowym miejscu miały pozostać jedynie godło państwowe oraz herb miasta. Ta decyzja, choć formalnie uzasadniona, wywołała natychmiastową reakcję i stała się zarzewiem konfliktu, który eskalował do niespotykanych rozmiarów.

Prezydent Maciej Kupaj, w odpowiedzi na interpelacje radnych, odwołał się do konstytucyjnej zasady neutralności światopoglądowej państwa, dając jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru przywracać krzyża na jego dawne miejsce. Jego stanowisko, choć oparte na prawnych argumentach, spotkało się z ogromnym sprzeciwem części mieszkańców i radnych. Prezydent podkreślił jednocześnie, że usunięty symbol jest bezpiecznie przechowywany w Urzędzie Miasta, co miało chyba nieco złagodzić napięcia, choć efekt był odwrotny.

Czy prezydent Maciej Kupaj został zaatakowany?

Po burzliwej sesji, która zapisze się w annałach legnickiego samorządu, prezydent Maciej Kupaj postanowił publicznie odnieść się do wydarzeń, publikując w mediach społecznościowych obszerne nagranie. To właśnie w nim ujawnił szokujące szczegóły incydentu, w którym miał brać udział jeden z obecnych na sali dziennikarzy. Sytuacja, jak opisał ją prezydent, była bezprecedensowa i wymagała natychmiastowej reakcji organów ścigania.

W osobnym oświadczeniu, które ukazało się na oficjalnym profilu urzędu miasta, prezydent Legnicy stanowczo potępił zachowanie części osób obecnych na sesji, nazywając je aktami agresji i nawoływaniem do nienawiści. Podkreślił, że takie postawy są sprzeczne z zasadami dialogu obywatelskiego i godnością instytucji samorządowych, a urząd nie będzie obojętny wobec tego typu incydentów. Jasno dał do zrozumienia, że każda próba eskalacji konfliktu będzie spotykać się z konsekwencjami prawnymi.

"Doszło do skandalicznej sytuacji podczas obrad sesji Rady Miejskiej w Legnicy. Po raz pierwszy w historii legnickiego samorządu obrady musiały zostać przerwane, ponieważ jeden z dziennikarzy na sesji plenarnej prowadził wywiad z radnym. W momencie kiedy sesja była już przerwana ja starałem się opuścić salę obrad, zostałem przez niego, tego dziennikarza, zaatakowany, więc mam nadzieję, że sprawą zajmie się prokuratura. Informuję także, że wszystkie groźby karalne w moją stronę, mojej rodziny, zostaną przekazane odpowiednim organom" - powiedział Maciej Kupaj.

"Ubolewam, że także inne osoby obecne na sesji, utrudniały prowadzenie obrad, krzycząc i obrażając mnie oraz radnych. Takie zachowanie stoi w sprzeczności z zasadami dialogu obywatelskiego i szacunku dla instytucji samorządowych. Nie będziemy obojętni wobec aktów agresji i nawoływania do nienawiści" - napisał prezydent Legnicy.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.