Spis treści
Ostatnia droga psa na złomowisku
Interwencje, które na zawsze zmieniają perspektywę i zostają w pamięci na długie lata, to niestety często te, które wiążą się z niewyobrażalnym cierpieniem zwierząt. Taką właśnie, naznaczoną głębokim smutkiem i poczuciem bezsilności, opisują inspektorzy kujawsko-pomorskiego oddziału OTOZ Animals.
To właśnie oni, wezwani przez zaniepokojonych mieszkańców, udali się 30 października 2025 roku do jednej z miejscowości w Kujawsko-Pomorskiem, by ratować życie czworonoga. Niestety, na miejscu okazało się, że dla zwierzęcia było już za późno, a widok, który zastali, złamał serca nawet najbardziej doświadczonych wolontariuszy.
"- To jedna z tych interwencji, które pamięta się do końca życia. Taka, po której niektórzy wolontariusze już nigdy nie wyjeżdżają na interwencje. Piesek nie żyje. Umarł tak jak żył. Na łańcuchu. Nie miał nawet budy - opisują na facebookowym profilu."
Pies skonał przywiązany łańcuchem
Obraz, który malują inspektorzy OTOZ Animals, jest druzgocący. Pies, którego los tak tragicznie się zakończył, całe swoje istnienie spędził na uwięzi, przykuty łańcuchem do metalowego elementu starej, zniszczonej maszyny.
Jego otoczeniem było prawdziwe złomowisko, miejsce, które z pewnością nie przypominało domu, ani nawet namiastki bezpiecznego schronienia. Co gorsza, zwierzę nie miało nawet prymitywnej budy, która mogłaby choć w minimalnym stopniu ochronić je przed wszechobecnym zimnem, deszczem i wiatrem jesienią i zimą, a latem przed palącym słońcem.
"- Mam żal do osób, które zgłosiły potrzebę tej interwencji. Zrobiły to za późno. Wiedziały, że tragiczna sytuacja zwierzęcia trwa od lata, ale wcześniej nie zawiadomiły odpowednich instytucji o tym. Jadąc na miejsce, inspektorzy mieli już nakreślony plan działania - pies miał trafić do lecznicy, miał zostać wykonany rentgen. Planowaliśmy już, że po wyleczeniu, kiedy doszedłby do siebie, znaleźlibyśmy mu dobry dom, trafiłby z łańcucha na kanapę. Tak się nie stało - mówi Izabella Szolginia, dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy."
Czy cierpienie psa trwało miesiącami?
Z relacji wynika, że tragedia psa to nie był nagły incydent, ale długotrwały proces umierania, rozciągnięty najprawdopodobniej na wiele miesięcy. Fakt ten budzi szczególnie silny sprzeciw i pytania o rolę ludzkiej wrażliwości w takich sytuacjach.
W obliczu tak długiego cierpienia, dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy, Izabella Szolginia, nie kryje swojego rozgoryczenia. Jej słowa stanowią gorzką refleksję nad ludzką obojętnością i spóźnioną reakcją, która ostatecznie przypieczętowała los zwierzęcia.
Kto jest odpowiedzialny za tę tragedię?
Dyrektor Szolginia z rozżaleniem wspomina plany, jakie wiązano z uratowaniem psa. Zespół OTOZ Animals miał już gotowy plan działania: zwierzę miało trafić do lecznicy, gdzie miały zostać wykonane niezbędne badania, w tym rentgen. Celem było nie tylko wyleczenie, ale i znalezienie mu prawdziwego domu, miejsca, gdzie zamiast łańcucha czekałaby na niego kanapa.
Niestety, ten plan nie doszedł do skutku, a nadzieje na lepsze jutro dla zwierzęcia zostały brutalnie przekreślone. Ta tragiczna historia to kolejny dowód na to, że zbyt późna interwencja to często brak interwencji, a ignorowanie cierpienia zwierząt ma swoje straszliwe konsekwencje.
Policja zbada sprawę okrucieństwa?
Oprócz dramatycznych warunków bytowania na złomowisku, pies doświadczył również kolejnej tragedii. Najprawdopodobniej na jakiś czas przed śmiercią został potrącony przez pojazd, co dodatkowo pogłębiło jego cierpienie. Brak jakiejkolwiek pomocy, opatrzenia ran czy ulżenia w bólu ze strony ludzi, którzy byli obok, jest wstrząsający.
Pytania o odpowiedzialność za ten akt okrucieństwa i rażące zaniedbanie pozostają otwarte. Na szczęście, sprawą zajmie się teraz policja, która ma za zadanie zbadać okoliczności śmierci zwierzęcia i ustalić, kto odpowiada za tę makabryczną sytuację.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.