Spis treści
Warszawskie "grzyby" - fenomen Gocławka
Zabudowa na rogu ulic Jarocińskiej i Osieckiej w Warszawie to bez wątpienia jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów na mapie Pragi-Południe. Trzy opływowe, białe formy, dumnie osadzone na dachu prostej przedwojennej „kostki”, od lat prowokują dyskusje, a ich widok wywołuje mieszane uczucia. Internet wrze od komentarzy, a jeden z portali architektonicznych bez ogródek określił dzieło mianem „huby dręczyciela”, co doskonale oddaje polaryzację opinii.
Jednak sam autor, architekt Jacek Krych, przedstawia zupełnie inną perspektywę, daleką od internetowych osądów. W wywiadzie dla Architektury-murator stanowczo tłumaczył, że jego intencją było nie tylko dogęszczenie powierzchni użytkowej, ale przede wszystkim wyrażenie szacunku dla pierwotnego, podmiejskiego charakteru dzielnicy Gocławek. To podejście, kontrastujące z chaosem deweloperskiej zabudowy, ma ratować historyczne ogrody i oryginalny plan urbanistyczny.
„Jeśli nasz projekt jest hubą, to tam wokoło jest nowotwór niszczący dobrą tkankę. Zdecydowaliśmy się dogęścić powierzchnię użytkową, ale pozostać w obrysie starego budynku i w ten sposób uratować dawny plan urbanistyczny oraz samą kostkę” – mówił Jacek Krych.
Szacunek dla przeszłości czy prowokacja?
Te słowa rzucają nowe światło na całą „kontrowersyjną nadbudowę na Gocławku”. Krych nie tylko broni swojej wizji, ale wręcz atakuje deweloperski "nowotwór", który bezpardonowo niszczy tożsamość stolicy. Jego projekt to więc nie kaprys, lecz świadoma deklaracja, że architektura powinna posługiwać się współczesnym językiem, nawet jeśli tworzy silny kontrast z historyczną tkanką miasta.
Postawienie na dogęszczanie w obrębie istniejącej zabudowy, zamiast wylewania fundamentów w zielonych ogrodach, to postawa coraz rzadziej spotykana w pędzącej Warszawie. Ta „huba” staje się więc symbolem walki o zachowanie fragmentów dawnego Gocławka i jego unikalnego klimatu, oferując jednocześnie nowoczesne rozwiązania mieszkaniowe, co wydaje się być kompromisem trudnym do osiągnięcia.
Jacek Krych. Kim jest twórca Gocławskich „grzybów”?
Za tą śmiałą realizacją stoi Jacek Krych, ceniony architekt ze Śląska i szef pracowni JRK 72. Organicznym kształtom i formom inspirowanym naturą nie sposób odmówić charakterystycznego dla niego rysu – to jego specjalność. Jego pracownia ma na koncie liczne nagrody i wyróżnienia, a ich dokonania niejednokrotnie doceniano na arenie międzynarodowej, co tylko podkreśla skalę artystycznej wizji.
Wśród najbardziej znanych projektów jego autorstwa warto wymienić choćby Pawilon i Ogród Ginących Roślin Świata w Arboretum SGGW w Rogowie, który w 2019 roku zdobył nominację do prestiżowej Nagrody Unii Europejskiej im. Miesa van der Rohe. Takie osiągnięcia świadczą o tym, że nadbudowa na Gocławku nie jest przypadkiem, lecz efektem przemyślanej i konsekwentnej pracy architekta, który z pasją realizuje swoje artystyczne credo.
Co z przyszłością kontrowersyjnej nadbudowy?
Sam Jacek Krych nie ukrywa, że projekt na Gocławku jest dla niego jednym z tych szczególnie bliskich sercu i z niecierpliwością oczekuje na jego finalizację. Fakt, że przedwojenny budynek nie jest wpisany do rejestru zabytków, dał architektowi wolną rękę do realizacji tak innowacyjnej i odważnej wizji, co w przypadku innych historycznych obiektów byłoby praktycznie niemożliwe.
Po zakończeniu wszystkich prac, dolna część budynku ma zostać wykończona tynkiem, który będzie harmonijnie nawiązywał do jego pierwotnego wyglądu, zachowując historyczny kontekst. Tymczasem górna część, z charakterystycznymi dużymi przeszkleniami od strony dziedzińca, ma stać się domem dla nowoczesnych apartamentów, stanowiąc intrygujące połączenie starego z nowym.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.