Halloweenowy dom z Pawłowa. Jak Łukasz Piwko co roku zaskakuje region?

2025-11-04 9:15

W Pawłowie na świętokrzyskiej mapie co roku rozbłyska niezwykła gwiazda Halloween – dom Łukasza Piwko. To już dwunasta odsłona tej spektakularnej tradycji, która z niewielkiej, lokalnej inicjatywy stała się prawdziwym fenomenem, przyciągającym setki dzieci i dorosłych. Właściciel, znany z zamiłowania do uprawy dyń, z pasją tworzy niezapomniane dekoracje, które każdego roku wywołują uśmiech i nutkę grozy, udowadniając, że polskie Halloween może być równie imponujące, jak te zza oceanu.

Duży dom w stylu kolonialnym jest obficie udekorowany na Halloween, oświetlony fioletowym światłem na ganku oraz pomarańczowymi dyniami z wyciętymi twarzami, rozstawionymi na dachu, parapecie i wokół domu. Dwie gigantyczne dynie z przerażającymi uśmiechami dominują na pierwszym planie, otoczone mniejszymi, świecącymi dyniami, a jeden rząd małych dyń wyznacza ścieżkę. Na trawniku stoją też inne dekoracje, takie jak szkielety, pająki i duchy, wszystko w świetle wczesnego zmierzchu z granatowym niebem.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Duży dom w stylu kolonialnym jest obficie udekorowany na Halloween, oświetlony fioletowym światłem na ganku oraz pomarańczowymi dyniami z wyciętymi twarzami, rozstawionymi na dachu, parapecie i wokół domu. Dwie gigantyczne dynie z przerażającymi uśmiechami dominują na pierwszym planie, otoczone mniejszymi, świecącymi dyniami, a jeden rząd małych dyń wyznacza ścieżkę. Na trawniku stoją też inne dekoracje, takie jak szkielety, pająki i duchy, wszystko w świetle wczesnego zmierzchu z granatowym niebem.

Halloweenowa tradycja z Pawłowa

Dom Łukasza Piwko w Pawłowie, powiecie starachowickim, od dwunastu lat staje się epicentrum lokalnego Halloween. Ta niezwykła tradycja, która narodziła się z osobistej pasji, z roku na rok nabiera coraz większego rozmachu, przekształcając zwykłą posesję w prawdziwą scenę grozy i zabawy, jakiej próżno szukać w innych zakątkach województwa świętokrzyskiego. To prawdziwy dowód na to, że wystarczy odrobina fantazji i zaangażowania, by stworzyć coś, co zachwyca i integruje społeczność.

Tradycja ozdabiania domów, głęboko zakorzeniona w celtyckim festiwalu Samhain i popularna w krajach anglosaskich, w Polsce dopiero od lat 90. XX wieku zyskuje na znaczeniu. Jednak w Pawłowie, dzięki Łukaszowi Piwko, przybrała ona formę godną największych festiwali, przyciągając wczoraj, 31 października, ponad sto dzieciaków żądnych słodyczy. Taki sukces zaskakuje nawet samego gospodarza, który co roku musi stawić czoła słodkim wyzwaniom.

"Musiałem jechać dokupić cukierki – zdradza nam gospodarz, Łukasz Piwko."

Co kryje się za sukcesem dyniowych dekoracji?

Kluczem do spektakularnych dekoracji Halloween w Pawłowie jest nie tylko kreatywność, ale także lokalne źródło głównych rekwizytów – wszystkie dynie ozdabiające posiadłość pochodzą z własnej uprawy Łukasza Piwko. To właśnie ta autentyczność i dbałość o detale sprawiają, że jego „dom strachów” wyróżnia się na tle innych, często komercyjnych inicjatyw, oferując prawdziwie unikalne i organiczne doświadczenie świętowania jesiennej tradycji.

Główne motywy, które ożywają przed domem w Pawłowie, to klasyka Halloween: wydrążone dynie z upiornymi uśmiechami, sztuczne pajęczyny oplatające każdy zakamarek, duchy z białych prześcieradeł, latające nietoperze i czarne koty, a także zabawne czarownice, które „rozbiły się” o drzewa. Całość tworzy spójną, choć nieco makabryczną, opowieść, która doskonale oddaje ducha święta, jednocześnie zapraszając do wspólnej, rodzinnej zabawy.

Od niewielkiej grządki do dyniowego imperium

Pasja Łukasza Piwko do dyń to historia, która trwa już dekadę. To, co zaczęło się dziesięć lat temu jako skromna uprawa kilku odmian, dziś rozrosło się do prawdziwego dyniowego imperium, obejmującego pół hektara ziemi i oferującego ponad sto różnych gatunków tych jesiennych warzyw. Tak imponujący rozwój to efekt nie tylko ciężkiej pracy, ale przede wszystkim bezgranicznego oddania i miłości do natury, co w dzisiejszych czasach stanowi wartość samą w sobie.

Jak sam właściciel podkreśla, aby osiągnąć tak zadowalające efekty, trzeba włożyć w to przedsięwzięcie „serce”. Łukasz Piwko z zaangażowaniem opowiada o nieustannym poszukiwaniu nowości i chęci zapewnienia, by każdego roku na jego polu pojawiło się coś świeżego i zaskakującego dla odwiedzających. W planach jest już dalsze powiększanie dyniowego królestwa, co z pewnością ucieszy miłośników tych pomarańczowych gigantów.

"to co zaczęło się 10 lat temu jako niewielka uprawa, dziś jest efektem pasji i ciężkiej pracy"

"Co prawda działamy tak już od 10 lat, ale z roku na rok ta hodowla nabiera coraz większego rozmachu. Na początku było to z 10 odmian, w tej chwili mamy ich już przeszło 100"

"Mówię, trzeba to lubić, trzeba w to włożyć serce przede wszystkim, żeby to miało taki efekt, jaki to ma w tej chwili"

"Staramy się, żeby tutaj było coś nowego każdego roku, coś innego."

Dynia – więcej niż tylko Halloween

Chociaż dynia jest niezmiennie kojarzona z lampionami i halloweenowymi dekoracjami, Łukasz Piwko z Pawłowa udowadnia, że jej zastosowania są znacznie szersze i bardziej smaczne. W jego bogatej ofercie znajdziemy nie tylko idealne okazy do rzeźbienia, ale również prawdziwe kulinarne perełki, które z powodzeniem zagoszczą na naszych stołach. To praktyczne podejście do uprawy, łączące estetykę z wartościami odżywczymi, zasługuje na uznanie.

Wśród bestsellerów prym wiodą dynia hokkaido, ceniona za swój wyjątkowy smak i właściwości zdrowotne, oraz dynia makaronowa, która po upieczeniu w piekarniku rozdziela się na włókna przypominające spaghetti. Wystarczy dodać ulubiony sos i mamy gotowe, oryginalne danie. To pokazuje, że dynia to warzywo wszechstronne, idealne zarówno do dekoracji, jak i do wzbogacania jesiennego jadłospisu o zdrowe i smaczne propozycje.

"Najbardziej popularna to jest zawsze ta pomarańczowa, do dekoracji, do rzeźbienia. Ale jest też bardzo popularna dynia hokkaido, ona jest bardzo smaczna, zdrowa."

"Po upieczeniu w piekarniku te włókna się rozdzielają na takie makarony, dodajemy do tego sos i mamy danie"

Czy uprawa dyń jest naprawdę trudna?

Wielu uważa, że uprawa dyni to bułka z masłem, ale Łukasz Piwko stanowczo dementuje ten powszechny mit, nazywając ją jedną z najtrudniejszych. Pod piękną fasadą jesiennego uroku kryje się bowiem nieustanna walka z kaprysami natury i wymaganiami rośliny. To przypomnienie, że nawet najpiękniejsze efekty wymagają zaangażowania i specjalistycznej wiedzy, co nadaje pracy hodowcy jeszcze większego znaczenia.

Dynia, choć pozornie bezpretensjonalna, potrzebuje wiele nawozu, a także stałej uwagi w kwestii ochrony przed mszycami i chorobami. To wyzwanie, które wymaga cierpliwości i systematyczności, jednak jak podkreśla hodowca, końcowy efekt jest zawsze zadowalający. Satysfakcja z pracy i radość odwiedzających są najlepszą nagrodą za trud włożony w to dyniowe przedsięwzięcie, które co roku cieszy oko i podniebienie.

"Dużo osób mówi, że dynia to jest łatwa uprawa, natomiast muszę Państwa zapewnić, że jest to jedna z najtrudniejszych upraw."

"Potrzebuje dużo nawozu, trzeba bardzo uważać na mszyce, na choroby. Także nie jest to takie łatwe, jak się wydaje"

"efekt jest zadowalający, także i nas to cieszy, i Państwa, którzy do nas przyjeżdżają."

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.