Spis treści
Dzikie drapieżniki w Małopolsce
Obrazek rodem z egzotycznych safari, ale niestety to Polska rzeczywistość. W Czchowie, małej miejscowości w Małopolsce, na prywatnej posesji od lat trzymane są dwa lwy i tygrys. Drapieżniki, które z natury należą do dzikiej fauny, zamiast w naturalnym środowisku lub co najmniej w ogrodzie zoologicznym, przebywają w klatkach i zamkniętym budynku. Ta sytuacja budzi poważne pytania o dobrostan zwierząt i bezpieczeństwo mieszkańców.
Jak donosi TVN24.pl, mimo tak nietypowej hodowli, lokalne służby weterynaryjne najwyraźniej nie dostrzegają w tym niczego niepokojącego. Eksperci, tacy jak zoolog dr Robert Maślak, biją na alarm, podkreślając, że w takich warunkach niemożliwe jest zachowanie odpowiedniej kondycji psychicznej tych zwierząt. Choć lwy i tygrysy można oswoić, ich drapieżna natura zawsze pozostaje, a jeden niekontrolowany bodziec może mieć tragiczne skutki.
Czy można trzymać lwa w domu?
Kwestia prawna dotycząca przetrzymywania dzikich zwierząt w Polsce bywa dość skomplikowana. Lwy i tygrysy to gatunki chronione Konwencją Waszyngtońską (CITES), która reguluje międzynarodowy handel zagrożonymi gatunkami. Przez długi czas istniała luka prawna, którą sprytnie wykorzystywali "hodowcy", powołując się na niejasną definicję cyrku. W praktyce pozwalało to na legalne posiadanie egzotycznych drapieżników na prywatnych terenach.
Sytuacja zmieniła się w 2021 roku, kiedy to przepisy zaostrzono. Obecnie tylko ogrody zoologiczne i placówki naukowe mają prawo sprowadzać takie zwierzęta. To stawia pod znakiem zapytania status lwów i tygrysa z Czchowa. Czy właściciel, często nazywany "cyrkowcem", będzie musiał rozstać się ze swoimi podopiecznymi? Postępowanie prokuratorskie jest w toku, co wskazuje na powagę problemu.
Gdzie leży granica bezpieczeństwa?
Zanim sprawa nabrała medialnego rozgłosu, lwy z Czchowa były swego rodzaju lokalną atrakcją. Cztery lata temu znany youtuber Kamil – In Travel opublikował nagranie, na którym widać, jak goście wraz z innym mężczyzną wchodzą do klatki, bawiąc się z drapieżnikiem piłką. Ta szokująca scena, dostępna dla szerokiej publiczności, dowodzi lekkomyślności i ignorancji wobec potencjalnego zagrożenia.
Ośmielamy się zapytać: czy faktycznie taka zabawa z drapieżnikami jest czymś, co powinno mieć miejsce? Ryzyko jest ogromne, a potencjalne konsekwencje nieodwracalne. Trzymanie tak potężnych zwierząt w warunkach, które nie zapewniają im dobrostanu, a jednocześnie narażają ludzi, to kwestia wykraczająca poza zwykłe hobby.
"Fun Animals w Czchowie zaprasza w weekendy na spotkania z lwami afrykańskim i nie tylko. Zainteresowani proszeni są o wcześniejszy kontakt na facebooku Caracal Karakal Lynko" – pisał w 2020 roku Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Czchowie.
Co grozi właścicielowi zwierząt?
Obecnie sprawa jest w toku, a prokuratura prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności przetrzymywania zwierząt i potencjalnego znęcania się nad nimi. Burmistrz również nie pozostaje bierny, wszczynając własne postępowanie administracyjne, które może doprowadzić do odebrania lwów i tygrysa właścicielowi. To pokazuje, że instytucje zaczynają działać, choć być może z pewnym opóźnieniem.
Nasuwa się pytanie, dlaczego tak długo tolerowano tę sytuację i czy konieczne jest, aby do podobnych zdarzeń dochodziło, zanim system zareaguje. Miejmy nadzieję, że obecne działania przyniosą trwałe rozwiązanie dla zwierząt i wyznaczą jasne granice dla wszystkich, którzy wciąż mylą dzikie drapieżniki ze zwierzętami domowymi. Przyszłość lwów i tygrysa z Czchowa wisi na włosku, ale jest szansa na zmianę ich losu.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.