Spis treści
Batalia o miejskie finanse
Dyskusja nad budżetem Lublina na 2026 rok, która rozegrała się podczas ostatniej sesji Rady Miasta, tradycyjnie już przypomniała spektakl politycznych przepychanek. Zanim jednak miejska machina ruszyła do głosowania, radni Prawa i Sprawiedliwości z impetem uderzyli w prezydencki projekt, wieszając na nim psy za brak środków na rzekomo priorytetowe inwestycje. Na liście braków znalazły się między innymi tak fundamentalne kwestie jak remont ulicy Zana, budowa kanalizacji przy Dzierżawnej czy wyczekiwana szkoła na Majerankowej – obietnice, które, jak widać, mogą poczekać na lepsze czasy.
Przewodniczący Klubu Radnych "Prawo i Sprawiedliwość", Robert Derewneda, nie owijał w bawełnę, przypominając o wcześniejszych ustaleniach z prezydentem Krzysztofem Żukiem. Mowa była o „szóstce priorytetów”, które miały nie czekać na realizację. Każdy kolejny rok zwłoki to przecież koszt, który ostatecznie ponoszą mieszkańcy i który spycha kolejne, równie ważne projekty w niebyt. Czyżby prezydenckie słowo miało inną wagę niż obywatelskie potrzeby?
"Umówiliśmy się z prezydentem Krzysztofem Żukiem, że nie będziemy zgłaszać wszystkich pilnych postulatów w Lublinie, nie będziemy zgłaszać wszystkich dróg do remontu, do naprawy, ale wybierzemy sześć takich priorytetów, które nie mogą czekać, bowiem każdy rok zwłoki powoduje, że kolejne inwestycje zostają odkładane w czasie. Oczekiwaliśmy na odpowiedź ze strony prezydenta Krzysztofa Żuka. Otrzymaliśmy po prostu projekt budżetu, a w tym projekcie budżetu nie ma pieniędzy na to, aby w przyszłym roku została zrealizowana inwestycja remontu na przykład ulicy Zana, aby mógł być przeprowadzony również remont ulicy Orkana. Także trudno powiedzieć, aby ta szóstka została potraktowana poważnie przez prezydenta - mówił radny Robert Derewneda przewodniczący Klubu Radnych "Prawo i Sprawiedliwość".
Dlaczego zabrakło pieniędzy?
Słowa radnego Derewnedy brzmią jak echo wielu podobnych dyskusji, gdzie przedwyborcze obietnice zderzają się z twardą rzeczywistością budżetową. Jego frustracja, wynikająca z ignorowania uzgodnionych priorytetów, jest symptomatyczna dla relacji między opozycją a rządzącymi. Brak funduszy na remonty tak kluczowych arterii jak ulica Zana czy Orkana, a także brak konkretnych planów dla rozbudowy infrastruktury komunalnej, rodzi pytania o realne intencje i możliwości finansowe miasta.
Ta sytuacja pokazuje, jak złożone jest zarządzanie metropolią, gdzie każda decyzja o alokacji środków to kompromis między naglącymi potrzebami a długoterminowymi strategiami. Odłożenie tych inwestycji w czasie oznacza nie tylko dyskomfort dla mieszkańców, ale także potencjalne zwiększenie kosztów w przyszłości, gdy problematyczne drogi czy brakujące połączenia kanalizacyjne będą wymagały jeszcze większych nakładów. Czy miasto stać na takie opóźnienia?
Obrońcy prezydenckiej wizji
Po salwie krytyki ze strony opozycji, do kontrataku przystąpili radni z Klubu Prezydenta Krzysztofa Żuka, prezentując wizję miasta, które nieustannie się rozwija i dba o swoich mieszkańców. Ich argumentacja opierała się na strategii, która, jak podkreślano, jest realizowana konsekwentnie od 15 lat, czyniąc Lublin miejscem przyjaznym do życia i atrakcyjnym dla turystów. Nie jest to bynajmniej obraz miasta w stagnacji, lecz dynamicznie postępującego naprzód, mimo bieżących wyzwań.
Radny Piotr Choduń, przewodniczący klubu, z dumą wymieniał perły miejskiej infrastruktury, które powstały za prezydentury Żuka: Aqua Lublin, Arena Lublin, rozbudowana sieć dróg, w tym ulica Unii Lubelskiej czy Janowska. Podkreślał, że te inwestycje świadczą o tym, że prezydent nie tylko dotrzymuje obietnic, ale również nieustannie pracuje na rzecz rozwoju i komfortu mieszkańców. Tym samym, budżet na 2026 rok jest postrzegany jako kontynuacja tej udanej polityki.
"Zawarte w nim środki pozwalają na dalsze bieżące funkcjonowanie miasta, jak również jego rozwój, który tak naprawdę realizowany jest w strategii przez pana prezydenta Krzysztofa Żuka od 15 lat i wpisuje się w to, żeby nasze miasto było przyjazne dla mieszkańców i lepsze dla jego rozwoju i życia mieszkańców w mieście. Inwestycje, które do tej pory powstawały, chociażby Aqua Lublin, Arena, rozbudowa infrastruktury drogowej, czy ulica Unii Lubelskiej, Janowska i wiele innych, które są w planie i są już procedowane. To nie jest tak, że pan prezydent nie dotrzymuje obietnic. Wręcz przeciwnie. Te inwestycje, o których powiedziałem, świadczą o tym, że cały czas rozwija się Lublin i miasto Lublin staje się przyjazne dla mieszkańców, jak również dla turystów - podkreślał radny Piotr Choduń przewodniczący klubu.
Strategia czy puste obietnice?
Odpowiedź ze strony klubu prezydenta, choć mocno osadzona w dotychczasowych osiągnięciach, zdaje się jednak nie do końca adresować bieżące zarzuty opozycji. Owszem, Aqua Lublin czy Arena to inwestycje godne uwagi, ale czy zrekompensują one mieszkańcom brak obiecanych remontów ulic czy kanalizacji? To jest właśnie sedno sporu, gdzie długoterminowa wizja rozwoju miasta ściera się z pilnymi, lokalnymi potrzebami. Wielkie projekty versus codzienne bolączki – odwieczny dylemat samorządowców.
Ostateczne głosowanie nad budżetem Lublina na 2026 rok pokazało, że mimo burzliwych dyskusji, większość radnych opowiedziała się za projektem prezydenta. Klub PIS wstrzymał się od głosu, co jest symbolicznym wyrazem sprzeciwu, ale jednocześnie braku siły, by skutecznie zablokować plany większości. Lublin rusza w kolejny rok z budżetem, który dla jednych jest gwarantem rozwoju, dla innych – zbiorem niedotrzymanych obietnic. Czas pokaże, kto miał rację.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.