Spis treści
Oszustwo na dotacje unijne. Jak to się zaczęło?
Wielki skandal w Radomiu to nie tylko przestępstwo, ale i bolesna lekcja o ludzkiej naiwności, zwłaszcza gdy w grę wchodzą obietnice szybkiego wzbogacenia się. Radomscy policjanci rozbili misternie zorganizowaną grupę przestępczą, która przez długi czas wykorzystywała zaufanie dziesiątek osób. Podając się za wpływowych polityków i urzędników, oszuści obiecywali niczym magicy, że załatwią milionowe dotacje z budżetu państwa, w tym tak pożądane fundusze unijne na rozwój firm.
Główną postacią tej niebywałej intrygi okazała się 56-letnia kobieta, działająca w duecie ze swoim 59-letnim wspólnikiem. Ich modus operandi opierał się na budowaniu przekonania o rozległych koneksjach w kręgach władzy, co miało gwarantować dostęp do lukratywnych programów wsparcia finansowego. Cały proceder, opiewający na blisko 5 milionów złotych, ujawnia ciemne strony wiary w łatwe pieniądze i potęgę "układów".
Wpływy w polityce. Czy ofiary wierzyły w te bajki?
56-letnia oszustka, której tożsamość pozostaje na razie nieujawniona, z iście aktorskim zacięciem budowała wokół siebie aurę niezwykłych wpływów. Twierdziła, że ma na zawołanie polityków z pierwszych stron gazet, którzy mogą załatwić niemal wszystko – od gigantycznych dotacji na rozwój przedsiębiorstw po wysokie odszkodowania z polis ubezpieczeniowych. Dla wielu ofiar, często zdesperowanych przedsiębiorców, wizja łatwego dostępu do kapitału była zbyt kusząca, by ją odrzucić.
Mechanizm działania był prosty, ale skuteczny: za obietnice "załatwienia" sprawy, pokrzywdzeni przekazywali jej setki tysięcy złotych. Te ogromne sumy miały rzekomo trafiać do "osób decyzyjnych" w instytucjach państwowych, które dysponują funduszami publicznymi. W rzeczywistości pieniądze znikały w kieszeniach oszustów, pozostawiając ofiary z pustymi rękoma i zerwanymi marzeniami o rozwoju biznesu.
Płatna protekcja. Jak oszuści naciągali przedsiębiorców?
To, co działo się w Radomiu, to klasyczny przykład płatnej protekcji biernej, przestępstwa opisanego w art. 230 § 1 Kodeksu karnego, zagrożonego karą nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Oszuści wykorzystywali tutaj zarówno ludzką naiwność, jak i desperację tych, którzy szukali szybkiego i łatwego kapitału. Obiecywali złote góry w zamian za sowite "prowizje", które miały ułatwić dostęp do publicznych środków.
W tej misternie utkanej sieci kłamstw, kluczową rolę odegrał 59-letni wspólnik kobiety. To on, udając w rozmowach telefonicznych prominentnego polityka lub wysokiego urzędnika, wzmacniał wiarygodność oszustwa. Jego fałszywe zapewnienia o postępach w uzyskiwaniu dotacji unijnych skutecznie utwierdzały ofiary w przekonaniu, że ich inwestycja w "układy" przyniesie oczekiwane rezultaty. A ci, niczego nie podejrzewając, wpłacali kolejne transze.
Rozwój śledztwa. Kiedy policja złapała oszustów?
Śledztwo w tej głośnej sprawie nabrało tempa w styczniu 2025 roku, kiedy to policjanci z Wydziału dw. z Korupcją zatrzymali 56-latkę. Kobieta trafiła do prokuratury, gdzie usłyszała cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych na kwotę nie mniejszą niż pół miliona złotych. Decyzja o aresztowaniu na trzy miesiące była jednoznaczna, biorąc pod uwagę skalę procederu i zgromadzony materiał dowodowy.
Jej szybkie przyznanie się do winy okazało się przełomowe dla całej sprawy. Dzięki temu funkcjonariusze mogli w pełni rozpracować grupę, ustalić dokładną rolę mężczyzny oraz rozszerzyć pierwotne zarzuty. Jak widać, nawet najbardziej skomplikowane intrygi, oparte na kłamstwie i manipulacji, prędzej czy później wychodzą na światło dzienne. W sumie duetowi postawiono aż 41 zarzutów, co świadczy o ogromie szkód, jakie wyrządzili swoim ofiarom.
Historia lubi się powtarzać. Czy to koniec oszustw na "polityka"?
Historia polskiego wymiaru sprawiedliwości zna wiele podobnych przypadków, gdzie oszuści żerowali na ludzkiej nadziei na łatwy sukces czy wyjątkowe koneksje. Afera w Radomiu dobitnie pokazuje, że mechanizm płatnej protekcji, choć wydaje się archaiczny, wciąż działa i znajduje swoich zwolenników. Ważne jest, by społeczeństwo było świadome, że żaden polityk ani urzędnik nie może "załatwić" dotacji poza oficjalnymi procedurami.
To zdarzenie powinno być przestrogą dla wszystkich, którzy wierzą w cudowne skróty i drogi na skróty do bogactwa czy sukcesu. Zamiast szukać podejrzanych pośredników, zawsze należy korzystać z oficjalnych kanałów i weryfikować każdą ofertę, która wydaje się zbyt piękna, by była prawdziwa. Prawdziwe wsparcie finansowe dla firm zawsze odbywa się w pełni transparentnie, a nie w cieniu tajemniczych rozmów telefonicznych.
"Zebrany materiał dowodowy pozwolił na pełne rozpracowanie grupy, ustalenie roli mężczyzny i rozszerzenie zarzutów do 41" - przekazali funkcjonariusze.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.