S7 przetnie Kraków. Czy to cena za postęp, którą miasto zapłaci?

2025-11-04 20:52

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przedstawiła plany budowy drogi S7, która ma połączyć Kraków z Myślenicami. Proponowane przebiegi trasy wywołały burzę protestów wśród mieszkańców i władz stolicy Małopolski. Kontrowersyjne warianty, zakładające znaczne wyburzenia i wysokie koszty, stawiają pod znakiem zapytania przyszłość infrastruktury drogowej regionu i relacje między inwestorem a lokalną społecznością.

Na pierwszym planie rozciąga się zielono-brązowe pole, pokryte niską roślinnością. Dalej, w centrum obrazu, widać dużą budowę wiaduktu, składającą się z dwóch oddzielnych sekcji. Lewa sekcja to betonowa konstrukcja wsparta na rusztowaniach w kształcie kratownicy, z widocznymi prętami zbrojeniowymi wystającymi z górnej części. Prawa sekcja to dłuższy, częściowo ukończony wiadukt o betonowej nawierzchni wspartej na masywnych słupach, również z elementami rusztowań i zbrojenia. Pod wiaduktem znajdują się kontenery budowlane, ciężarówka i pick-up na ubitej ziemi, a w tle widać linię drzew i słupy energetyczne na horyzoncie pod jasnym, zamglonym niebem.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Na pierwszym planie rozciąga się zielono-brązowe pole, pokryte niską roślinnością. Dalej, w centrum obrazu, widać dużą budowę wiaduktu, składającą się z dwóch oddzielnych sekcji. Lewa sekcja to betonowa konstrukcja wsparta na rusztowaniach w kształcie kratownicy, z widocznymi prętami zbrojeniowymi wystającymi z górnej części. Prawa sekcja to dłuższy, częściowo ukończony wiadukt o betonowej nawierzchni wspartej na masywnych słupach, również z elementami rusztowań i zbrojenia. Pod wiaduktem znajdują się kontenery budowlane, ciężarówka i pick-up na ubitej ziemi, a w tle widać linię drzew i słupy energetyczne na horyzoncie pod jasnym, zamglonym niebem.

S7 przetnie Kraków?

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaprezentowała swoją wizję przyszłej drogi S7, która ma skomunikować stolicę Małopolski z Myślenicami. Niestety, zamiast ulgi, propozycje te wywołały falę oburzenia wśród lokalnej społeczności oraz władz miasta. Okazuje się, że każdy z pięciu przedstawionych wariantów zakłada bezwzględne przecięcie południowych dzielnic Krakowa, co automatycznie stawia na głowie życie setek rodzin.

Sytuacja przypomina inne, nierozwiązane dotąd konflikty infrastrukturalne w Polsce, gdzie głos mieszkańców często jest marginalizowany na rzecz "wyższej konieczności" inwestycyjnej. W tym konkretnym przypadku mówimy o co najmniej 170 budynkach, które mają zostać zrównane z ziemią, co jest liczbą absolutnie oszałamiającą i trudną do zaakceptowania w nowoczesnym planowaniu przestrzennym. To właśnie perspektywa utraty domów i gruntów budzi największy sprzeciw i doprowadza do eskalacji napięć.

Kto zapłaci za te zmiany?

Koszty planowanych przedsięwzięć są astronomiczne i budzą poważne wątpliwości co do ich racjonalności w kontekście społecznych strat. GDDKiA wskazuje wariant E jako "najbardziej optymalny", jednak jego realizacja miałaby pochłonąć ponad 2 miliardy złotych, co jest kwotą, która mogłaby posłużyć na szereg innych, bardziej priorytetowych inwestycji miejskich. Taka kwota wywołuje pytania o efektywność i faktyczną opłacalność tak drastycznych rozwiązań, zwłaszcza gdy istnieją alternatywy.

Władze Krakowa nie pozostają obojętne na tę sytuację i stanowczo sprzeciwiają się przedstawionym przebiegom, zapowiadając przygotowanie własnej, alternatywnej propozycji. Jest to ważny sygnał, że miasto nie zamierza biernie akceptować narzucanych rozwiązań, które w tak brutalny sposób ingerują w jego tkankę urbanistyczną i życie mieszkańców. Oby ich starania nie pozostały jedynie głosem wołającego na pustyni, jak to często bywa w podobnych przypadkach.

"Jak mówi radny z Krakowa, Michał Starobrat - nie wzięto pod uwagę propozycji innych przebiegów."

Czy mieszkańcy mają głos?

Sprzeciw wobec planów GDDKiA nie ogranicza się jedynie do samorządowców i miejskich urzędników; potężną falę protestów wygenerowali także zaniepokojeni mieszkańcy Krakowa, włodarze okolicznych gmin oraz aktywna część radnych. To naturalna reakcja na poczucie ignorowania ich podstawowych praw i potrzeb, co jest niestety częstym zjawiskiem w procesach planowania dużych inwestycji infrastrukturalnych. Społeczności lokalne czują się spychane na margines, ich doświadczenie i wiedza o terenie pozostają niewykorzystane.

Jak tłumaczą sami zainteresowani, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad miała kompletnie zignorować ich wcześniejsze prośby, sugestie oraz szczegółowo opracowane kontrpropozycje. To sprawia, że dialog, który powinien być podstawą tak poważnych decyzji, wydaje się być fikcją, a mieszkańcy odbierają działania GDDKiA jako jednostronne narzucanie woli inwestora bez poszanowania lokalnych uwarunkowań i ludzkich dramatów. Czy budowa drogi musi zawsze odbywać się kosztem obywateli?

Długi horyzont inwestycyjny

Sumaryczne koszty wszystkich zaprezentowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad wariantów wahają się w przedziale od 2 do aż 4 miliardów złotych, co pokazuje skalę finansowego zaangażowania, jakie ma zostać poświęcone na ten projekt. Przy takich nakładach zasadne jest pytanie o to, czy wybrane rozwiązania są faktycznie najbardziej efektywne i czy nie ma tańszych, a jednocześnie mniej inwazyjnych alternatyw, które pozwoliłyby uniknąć tak poważnych konsekwencji społecznych.

Przedstawiciele GDDKiA studzą również nastroje, informując, że w przypadku wyboru i realizacji jednego z kontrowersyjnych wariantów, drogą S7 pojedziemy najwcześniej za około 15 lat. Ta perspektywa długoterminowa, połączona z obecnymi protestami i niepewnością, budzi frustrację i sprawia, że całe przedsięwzięcie wydaje się być dalekie od optymalnego, zarówno pod względem społecznym, jak i ekonomicznym. Czas pokaże, czy rozsądek zwycięży nad biurokracją i twardymi interesami.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.