Sędzia Frankowski odwołany. Ale czy to koniec problemów w Ekstraklasie?

2025-10-28 10:55

Gorączka wokół feralnego błędu Bartosza Frankowskiego w meczu Górnika z Jagiellonią nie stygnie, rzucając cień na jakość sędziowania w Ekstraklasie. Nowy przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, Marcin Szulc, zaskoczył opinię publiczną, zapowiadając szybki powrót arbitra na murawę, mimo poważnych konsekwencji. Jego słowa o "niekrzyżowaniu nikogo" budzą pytania o rzeczywistą odpowiedzialność za pomyłki, a cała sytuacja wydaje się być jedynie wierzchołkiem góry lodowej problemów z polskimi arbitrami.

Piłka nożna leży na jasnozielonej, świeżo skoszonej trawie stadionu piłkarskiego. Piłka jest biała z ciemnoróżowymi lub czerwonymi, nieregularnymi wzorami. Na pierwszym planie widać wyraźnie białe linie wyznaczające boisko, z których jedna przecina drugą pod kątem prostym. W tle znajduje się puste boisko z białą bramką i rozmyte, ciemnoniebieskie trybuny dla widzów.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Piłka nożna leży na jasnozielonej, świeżo skoszonej trawie stadionu piłkarskiego. Piłka jest biała z ciemnoróżowymi lub czerwonymi, nieregularnymi wzorami. Na pierwszym planie widać wyraźnie białe linie wyznaczające boisko, z których jedna przecina drugą pod kątem prostym. W tle znajduje się puste boisko z białą bramką i rozmyte, ciemnoniebieskie trybuny dla widzów.

Decyzja PZPN i burza w mediach

Miniona niedziela zafundowała kibicom Ekstraklasy kolejny odcinek sędziowskiej telenoweli, w której główną rolę odegrał arbiter Bartosz Frankowski, nie pokazując czerwonej kartki zawodnikowi Górnika Zabrze w kluczowym momencie meczu z Jagiellonią Białystok. Ten błąd, który błyskawicznie stał się tematem numer jeden w polskim środowisku piłkarskim, wywołał prawdziwą burzę, zmuszając Kolegium Sędziów PZPN do natychmiastowej reakcji i odsunięcia całego zespołu sędziowskiego od prowadzenia spotkań.

Reakcja związku była szybka i bezkompromisowa, mając na celu uspokojenie nastrojów i pokazanie, że pomyłki na taką skalę nie będą tolerowane. Jednak prawdziwe światło na całą sprawę rzucił Marcin Szulc, nowy przewodniczący Kolegium Sędziów, który na antenie WeszłoTV przedstawił swoją wizję przyszłości Frankowskiego, nieco łagodząc ton oficjalnego komunikatu, co wywołało kolejną falę dyskusji wśród ekspertów i fanów futbolu.

"- To była sytuacja, gdzie ten błąd nie powinien się zdarzyć. Podobnych chcemy unikać - mam nadzieję, że szybko się taki nie pojawi - stwierdził przewodniczący Kolegium Sędziów. - Ta reakcja spowodowana byłą też ważnością tego błędu. Błędy generalnie można popełniać, po to mamy też VAR, ale tutaj sytuacja została niewłaściwie przeprocedowana przez moich kolegów i stąd zdecydowaliśmy się na nasz komunikat - tłumaczył Szulc w WeszłoTV."

Czy Bartosz Frankowski szybko wróci na boiska?

Słowa Marcina Szulca rozwiały obawy o długotrwałe wykluczenie sędziego, sugerując, że przerwa Frankowskiego nie będzie miała charakteru publicznego linczu, jak sugerowały niektóre media. Szef sędziów wyraźnie podkreślił, że mimo rażącego błędu, arbiter ma wrócić do sędziowania jeszcze przed końcem rundy, co dla wielu obserwatorów polskiej piłki jest zaskakującą deklaracją, biorąc pod uwagę skalę kontrowersji i wpływ tej decyzji na losy spotkania.

Decyzja o stosunkowo krótkiej pauzie budzi mieszane uczucia, zwłaszcza wśród tych, którzy oczekiwali bardziej stanowczego sygnału od PZPN. Wydaje się, że Kolegium Sędziów, zarządzane przez Szulca, stawia na szybką "resocjalizację" zamiast długiej "pokuty", traktując Frankowskiego jako wartościowy kapitał, który należy chronić. Pytanie, czy takie podejście przyniesie oczekiwane rezultaty i podniesie jakość sędziowania w przyszłości, pozostaje otwarte, a sceptycyzm narasta w siłę.

"- Ta pauza może być dłuższa niż na jedną kolejkę, ale nie zakładam, że to będzie długi czas. Rzeczywiście jest tak, że Bartek nie znalazł się w obsadzie na następną serię gier - zaznaczył Marcin Szulc. - Na Bartka mam jednak taki pomysł, żeby chwilę z nim porozmawiać, żeby chwilę ochłonął i wrócił. Wbrew obiegowym opiniom, to bardzo wartościowy sędzia - stwierdził na antenie WeszłoTV."

Nikt nie zamierza krzyżować

Odnosząc się do spekulacji na temat długości kary, Marcin Szulc jasno stwierdził, że pięciokolejkowa przerwa byłaby "nieadekwatna" do skali popełnionego przewinienia. Użył przy tym mocnego porównania do historii, podkreślając swoje podejście do zarządzania zespołem sędziowskim. Jego filozofia opiera się na wspieraniu sędziów, a nie ich publicznym "krzyżowaniu", co odróżnia go od postaw, które często dominują w mediach i wśród kibiców po kontrowersyjnych decyzjach.

Szulc podkreślił, że dla niego najważniejszą wartością są ludzie i efektywne zarządzanie nimi, co w jego ocenie stanowi kluczowy kapitał Kolegium Sędziów. To podejście, choć budzi dyskusje, ma na celu zapewne podtrzymanie morale arbitrów i upewnienie ich, że błędy, choć niepożądane, nie muszą oznaczać końca kariery. W ten sposób stara się budować stabilne środowisko, sprzyjające rozwojowi i lepszemu sędziowaniu, jednak jego słowa mogą być różnie interpretowane przez środowisko piłkarskie.

"- Tłum już krzyczał kiedyś, dwa tysiące lat temu: "Ukrzyżuj go!". Nie zamierzam nikogo krzyżować - zachowując dla tego porównania wszelkie proporcje - powiedział Szulc. - Uważam, że ta kara byłaby wtedy nieproporcjonalna. Dla mnie najważniejszą wartością są ludzie i zarządzanie ludźmi - to jest kapitał Kolegium Sędziów - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami WeszloTV."

Co zawiodło w Zabrzu?

Przewodniczący Kolegium Sędziów szczegółowo odniósł się również do samej analizy kontrowersyjnej sytuacji z meczu w Zabrzu. Zauważył, że Bartosz Frankowski, tuż przed feralną decyzją, sięgał po gwizdek, aby odgwizdać faul, jednak ostatecznie tego nie zrobił. To świadczy o chwilowym wahaniu i możliwym wpływie zewnętrznych czynników na jego ostateczną ocenę. Ostateczna decyzja zawsze spoczywa na sędzim głównym, ale rola zespołu sędziowskiego i VAR-u jest nie do przecenienia w dzisiejszym futbolu, co pokazuje, że problem jest bardziej złożony.

Marcin Szulc zasugerował, że na finalną decyzję arbitra mogły mieć wpływ opinie asystentów oraz system VAR, co mogło wprowadzić go w błąd. Przytoczył sytuację, gdzie asystent z bliska zauważył ciągnięcie za koszulkę, co mogło przysłonić kontakt nóg i wpłynąć na ostateczną ocenę sytuacji. Tego typu błędy w komunikacji i percepcji są niestety powtarzalnym problemem w polskim sędziowaniu, często prowadzącym do niesprawiedliwych rozstrzygnięć na boisku.

"- To sędzia bierze na siebie całą odpowiedzialność za podjęte decyzje. Jest też jednak zespół, taka instancja odwoławcza, która pomaga podejmować decyzje. Tutaj to nie zadziałało - stwierdził Szulc, sugerując, że na ostateczną decyzję arbitra mogły mieć wpływ opinie asystentów i VAR-u. - Czasami podpowiedzi kolegów z boiska są bardzo ważne. W tej sytuacji widać, że napastnik ciągnie za koszulkę obrońcę i to zauważył asystent. Z jego pozycji to było tak oczywiste, że nie brał pod uwagę kontaktu nóg - powiedział dziennikarzom Szulc."

Błąd VAR. Co z powtórkami?

Szulc jasno wskazał, że to VAR zawiódł w decydującym momencie, co jest szczególnie bolesne, biorąc pod uwagę, że system ten ma eliminować rażące pomyłki. Możliwe, że arbitrowie VAR "wkręcili się" w sugestie kolegów z boiska lub natrafili na niejednoznaczną powtórkę, która zamiast wyjaśnić, wprowadziła jeszcze większe zamieszanie. To rodzi poważne pytania o procedury i szkolenia operatorów VAR, którzy, jak widać, również nie są odporni na błędy interpretacyjne i presję chwili, co podważa zaufanie do technologii.

Spekulacje Szulca dotyczące tego, że kamera zza bramki mogła pokazywać wyraźne podstawienie nogi i kopnięcie, podczas gdy VAR operował inną, mniej jednoznaczną perspektywą, są alarmujące. Wskazują na fundamentalny problem z wykorzystaniem technologii, która zamiast pomagać, momentami wprowadza dodatkowe zamieszanie. Cała sytuacja jest jaskrawym przykładem, jak ważne jest nie tylko posiadanie narzędzi, ale i umiejętność ich prawidłowego i konsekwentnego stosowania, by uniknąć takich kontrowersji w przyszłości.

"- VAR tu zawiódł, może wkręcił się w te sugestie z rozmów reszty zespołu sędziowskiego. Może VAR znalazł powtórkę, która nie jest jednoznaczna, podczas gdy kamera zza bramki pokazywała jasno podstawienie nogi, kopnięcie - spekulował możliwy przebieg wydarzeń Szulc."

Skutki decyzji sędziego Frankowskiego

Mecz Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok, zakończony wynikiem 2:1, miał kluczowe znaczenie dla układu tabeli Ekstraklasy. Dzięki kontrowersyjnej decyzji sędziego Frankowskiego, Górnik wspiął się na szczyt, a cała sytuacja odbiła się szerokim echem, wywołując frustrację wśród kibiców i ekspertów. Przypomnijmy, że przy stanie 1:1, napastnik Jagiellonii, Dimitris Rallis, wychodził na czystą pozycję, lecz został zatrzymany faulem przez obrońcę Górnika, Josemę. Brak czerwonej kartki w tej sytuacji był ewidentnym przewinieniem taktycznym, które powinno zostać surowo ukarane, zgodnie z obowiązującymi przepisami.

PZPN, reagując na falę krytyki, natychmiastowo wydał decyzję o odsunięciu całego zespołu sędziowskiego, w tym Bartosza Frankowskiego, Marcina Bońka, Dawida Golisa, Piotra Urbana i Michała Obukowicza. Komunikat związku jasno określał, że sędziowie odpowiedzialni za błędną decyzję nie będą uwzględniani w obsadzie w najbliższych rozgrywkach ligowych oraz pucharowych. Mimo to, słowa Szulca o szybkim powrocie Frankowskiego sugerują, że konsekwencje nie będą tak dotkliwe, jak początkowo zapowiadano, co może budzić dalsze kontrowersje.

"- Sędziowie, którzy są odpowiedzialni za podjęcie błędnej decyzji, czasowo nie będą uwzględniani w obsadzie w rozgrywkach ligowych oraz pucharowych - czytamy w komunikacie związku."

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.