Spis treści
- Dramat w Rojewie. Co spotkało osierocone rodzeństwo?
- 19-latka na życiowym zakręcie. Czy Agata uniesie ciężar?
- Czy dzieci zostaną rozdzielone? Co na to GOPS?
- Dlaczego odebrano 800 plus? Procedury bywają bezduszne
- Społeczność wspiera. Czy jednorazowa pomoc wystarczy?
- Długofalowe wsparcie. Czy klub sportowy zastąpi rodzinę?
Dramat w Rojewie. Co spotkało osierocone rodzeństwo?
W gminie Rojewo, nieopodal Inowrocławia na Kujawach, rozegrała się prawdziwa tragedia, która wstrząsnęła lokalną społecznością. Siedmioro rodzeństwa, które zaledwie trzy lata temu musiało pogodzić się z przedwczesną śmiercią matki, teraz stanęło w obliczu kolejnego, druzgocącego ciosu. Ich ojciec, pan Mikołaj, będący dla nich ostoją i jedynym wsparciem, odszedł nagle, pozostawiając dzieci w kompletnej rozpaczy. Los po raz kolejny doświadczył rodzinę w niewyobrażalny sposób.
Jeszcze niedawno pan Mikołaj z dumą towarzyszył jednemu z synów podczas pasowania na ucznia, odprawiał najstarszą córkę na studia w Poznaniu i odprowadzał najmłodszą Marcjannę do przedszkola. Codziennie angażował się w życie sportowe swoich czterech synów, trenujących piłkę nożną, a wieczorami czytał bajki. Wszystko to skończyło się 30 października 2025 roku, gdy mężczyzna zmarł we własnym domu.
"- Tego dnia Mikołaj jak co dzień rano wyszedł do sklepu, by kupić swoim pociechom świeże pieczywo i wyprawił dzieci do szkoły, następnie udał się do pracy. Po powrocie do domu stracił przytomność. Nie udało się go uratować - opisują bliscy rodziny. - Teraz jego córka Agata zaledwie 19-letnia dziewczyna musi zmierzyć się z trudną sytuacją, jaką jest bycie siostrą i matką dla swojego rodzeństwa - dodają."
19-latka na życiowym zakręcie. Czy Agata uniesie ciężar?
W obliczu tej niewyobrażalnej straty, na barki najstarszej, 19-letniej Agaty spadł ciężar odpowiedzialności za szóstkę młodszego rodzeństwa. Ta młoda kobieta, która dopiero co rozpoczęła studia w Poznaniu, musi teraz zmierzyć się z rolą zarówno siostry, jak i matki dla swoich bliskich. Bliscy rodziny i przyjaciele natychmiast zorganizowali zbiórkę pieniędzy, aby choć częściowo odciążyć ją od finansowych zmartwień w tym niezwykle trudnym czasie. To heroiczne wyzwanie, które stawia życie przed niedawno jeszcze studentką.
Agata już wcześniej wykazywała się niezwykłą dojrzałością i odpowiedzialnością, wspierając tatę w opiece nad najmłodszymi po śmierci mamy. Zanim opuściła rodzinny dom, by rozpocząć naukę, aktywnie działała w Ochotniczej Straży Pożarnej, co świadczy o jej gotowości do niesienia pomocy. Znajomi zgodnie podkreślają jej silny charakter i zdolność do radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach.
"- To bardzo odpowiedziana, dojrzała dziewczyna - mówią znajomi rodziny. - Musiała szybko dorosnąć, gdy zabrakło mamy i pomagała tacie w opiece nad najmłodszym rodzeństwem. Zanim wyjechała na studia była członkinią OSP - dodają."
Czy dzieci zostaną rozdzielone? Co na to GOPS?
W tle tej osobistej tragedii pojawia się skomplikowana kwestia przyszłości dzieci i ich opieki. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Rojewie, który doskonale zna sytuację rodziny, rozważa różne scenariusze. Choć pracownicy nie ujawniają szczegółów, zapewniają, że analizowana jest „inna opcja”, która miałaby być z korzyścią dla rodzeństwa i zyskać ich aprobatę. Tajemniczość wokół tej sprawy tylko podsyca niepokój.
Osierocone dzieci są naturalnie nieufne i zdezorientowane, a ich największym lękiem jest perspektywa rozdzielenia. Mimo że na razie odmawiają formalnej pomocy, pracownicy GOPS deklarują pełną gotowość do interwencji, gdy tylko pojawi się taka potrzeba. Ta deklaracja, choć pocieszająca, nie rozwiewa wszystkich obaw związanych z ich przyszłością.
"- Nie mogę udzielać szczegółowej informacji na temat tej sytuacji - zastrzega Adam Matuszak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rojewie. - Trwa ustalanie prawa do opieki nad dziećmi, mamy nadzieje, że wszystko zakończy się pozytywnie dla rodzeństwa - dodaje."
Dlaczego odebrano 800 plus? Procedury bywają bezduszne
Jednym z najbardziej bulwersujących aspektów całej sytuacji jest automatyczne wstrzymanie świadczenia 800 plus dla osieroconych dzieci natychmiast po śmierci ojca. Bliscy rodziny słusznie podnoszą tę kwestię jako problematyczną, która w tak dramatycznym momencie dodatkowo obciąża pogrążonych w żałobie podopiecznych. Biurokratyczna machina zadziałała bez cienia empatii, pozostawiając rodzeństwo bez podstawowego wsparcia.
Kierownik GOPS, Adam Matuszak, wyjaśnia, że była to jedynie "procedura" – informacja o zgonie uprawnionego trafiła do ZUS, skutkując wstrzymaniem wypłat. Zapewnia jednak, że sprawa zostanie uregulowana, gdy tylko formalny opiekun dzieci zostanie wyznaczony, a świadczenie ma zostać wypłacone z wyrównaniem. Wielu jednak zadaje sobie pytanie, czy w takich sytuacjach nie powinno być miejsca na natychmiastową, ludzką interwencję.
"- Zadziałała procedura. Do ZUS-u wpłynęła informacja o śmierci osoby uprawnionej do pobierania świadczenia, dlatego je wstrzymał. Sprawa zostanie uregulowana, gdy ustalony zostanie formalny opiekun dzieci, mamy nadzieję, że wtedy świadczenie zostanie przekazane ze spłatą - mówi Adam Matuszak."
Społeczność wspiera. Czy jednorazowa pomoc wystarczy?
Na szczęście, w obliczu urzędniczej bezduszności, z pomocą przyszła lokalna społeczność, która zjednoczyła się w działaniu, aby zapewnić osieroconemu rodzeństwu choćby podstawowe środki do życia. Błyskawicznie zorganizowana internetowa zbiórka okazała się ogromnym sukcesem, gromadząc w krótkim czasie ponad 200 tysięcy złotych i wciąż trwa. To dowód na niezwykłą solidarność ludzką w obliczu nieszczęścia, choć nie zastąpi stałego systemu wsparcia.
Zebrane fundusze mają kluczowe znaczenie, pokrywając pilne potrzeby, takie jak organizacja pogrzebu pana Mikołaja, bieżące wydatki związane z utrzymaniem domu oraz zapewnienie wsparcia dzieciom w tych pierwszych, najbardziej bolesnych miesiącach po stracie ojca. Pieniądze te są kroplą w morzu potrzeb, ale dają nadzieję na przetrwanie najtrudniejszego okresu.
Długofalowe wsparcie. Czy klub sportowy zastąpi rodzinę?
Mimo natychmiastowej reakcji, prawdziwe wyzwanie polega na zapewnieniu dzieciom długofalowego wsparcia, które wykracza poza pierwsze, emocjonalne odruchy. Przyjaciele rodziny oraz prezes lokalnego klubu piłkarskiego LZS Znicz Rojewo, Artur Najdek, w którym trenowali dwaj synowie pana Mikołaja, jasno deklarują chęć pomocy. Wiedzą, że potrzeby dzieci będą rosły i nie chcą dopuścić, by poczuły się osamotnione, gdy zgaśnie początkowy zapał.
Prezes Najdek snuje plany na lata, od zwolnienia z opłat klubowych i obozów sportowych, po organizację wspólnych wyjść do kina i zapewnienie cateringowych obiadów. Podkreśla, że chodzi nie tylko o pomoc materialną, ale także o bycie dla nich wsparciem emocjonalnym, do którego dzieci zawsze będą mogły się zwrócić. To obietnica, która może stać się dla osieroconego rodzeństwa nowym, stabilnym punktem odniesienia.
"- Nawet nie wiem, jak ubrać w słowa to, co teraz wszyscy przeżywamy, a to, co muszą czuć dzieci, jest trudne nawet do wyobrażenia. Trzy lata temu przeżyli wielką tragedię, a teraz kolejny cios od losu! - mówi Artur Najdek, prezes klubu piłkarskiego LZS Znicz Rojewo, w którym grali dwaj synowie pana Mikołaja (dwaj inni trenowali w inowrocławskim klubie). - Chciałbym, żebyśmy mogli zorganizować pomoc dla dzieci na dłużej, nie tylko jednorazową akcję tuż po tragedii, kiedy wszyscy reagują w emocjach. Ich potrzeby będą rosły, nie pozwolimy, by zostali sami. Rodzeństwo jest usportowione, wspólne zajęcia z czasem na pewno będą im przynosiły pewną ulgę. Będą zwolnieni ze składek klubowych, będziemy chcieli opłacić dla nich obozy sportowe, może zaplanujemy jakieś wyjścia do kina co jakiś czas, by mogły odpocząć, złapać dystans, oderwać myśli od trudnych doświadczeń. Jeśli będą potrzebowali obiadów, moglibyśmy opłacić katering. Chłopcy mają mój numer telefonu, ale powiem im to jeszcze nie raz - mogą dzwonić do mnie, gdy tylko potrzebują. Butów? Czapki Kurtki? Korków? Zrobimy, co w naszej mocy, by nie zostali sami. Na razie powstrzymuję się od odwiedzenia ich czy wykonania telefonu. Potrzebują chwili dla siebie, czasu spędzonego w rodzinnym gronie. Ale już po pogrzebie ruszymy z takim wsparciem, które potrwa - mam nadzieję - całe lata. Pieniądze to jedno, na pewno są potrzebne, ale ważne też, by czuli, że mają z kim porozmawiać, do kogo przyjść z problemem - dodaje."
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.