Sikorski z sejmowej mównicy. Czy prezydent Nawrocki szykuje grunt pod Polexit?

2025-11-19 12:11

W środę w Sejmie wicepremier Radosław Sikorski wygłosił wystąpienie, które odbiło się szerokim echem. Bezprecedensowo ostro skrytykował prezydenta Karola Nawrockiego, łącząc akty dywersji na polskiej kolei z jego retoryką i działaniami. Minister spraw zagranicznych otwarcie oskarżył głowę państwa o przygotowywanie gruntu pod Polexit, stawiając pod znakiem zapytania lojalność wobec Unii Europejskiej w obliczu zagrożeń zewnętrznych.

Na pierwszym planie znajduje się drewniana mównica o ciemnobrązowym blacie, na którym odbija się światło z góry. Zza mównicy wystają dwa czarne mikrofony. Tło przedstawia wnętrze dużej, owalnej sali z rzędami siedzeń i stołów, na których widać rozmazane sylwetki ludzi, głównie w ciemniejszych ubraniach. Sufit jest jasny, z licznymi okrągłymi, białymi lampami rozmieszczonymi w rzędach, oświetlającymi pomieszczenie.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Na pierwszym planie znajduje się drewniana mównica o ciemnobrązowym blacie, na którym odbija się światło z góry. Zza mównicy wystają dwa czarne mikrofony. Tło przedstawia wnętrze dużej, owalnej sali z rzędami siedzeń i stołów, na których widać rozmazane sylwetki ludzi, głównie w ciemniejszych ubraniach. Sufit jest jasny, z licznymi okrągłymi, białymi lampami rozmieszczonymi w rzędach, oświetlającymi pomieszczenie.

Czym jest dywersja kolejowa?

Wicepremier i szef MSZ Radosław Sikorski, korzystając z rzadkiego trybu sejmowego, rozpoczął swoje wystąpienie od alarmującego tonu. Podkreślił, że sprawa, którą chce przedstawić, ma najwyższą wagę dla bezpieczeństwa państwa i obywateli. Mówił o niedawnych aktach dywersji, które mogły doprowadzić do katastrofy kolejowej i, co gorsza, do śmierci wielu pasażerów. To nie były przypadkowe incydenty, ale celowe działanie, które wstrząsnęło polską opinią publiczną i wymagało natychmiastowej reakcji.

Sikorski wskazał, że za te zuchwałe ataki odpowiadało obce państwo, które wysłało na nasze terytorium dobrze przygotowanych dywersantów. Minister jasno zasugerował, że modus operandi wskazuje na rosyjskie GRU, działające poprzez „podwykonawców” i „fałszywą flagę”. To już nie tylko zwykła dywersja, ale akt terroru państwowego z zamiarem spowodowania ofiar w ludziach, co stawia Polskę w obliczu poważnego zagrożenia. Zapowiedział też stanowczą, nie tylko dyplomatyczną, odpowiedź Warszawy.

Dezinformacja podważa sojusze

Minister spraw zagranicznych nie poprzestał na opisie zagrożeń fizycznych; wskazał również na towarzyszące im „tsunami dezinformacji”. Ta hybrydowa wojna, jak podkreślił, rodzi fundamentalne pytania o to, kto w Polsce jest prawdziwym wrogiem, a kto sojusznikiem w obliczu realnych zagrożeń. Sikorski z mocą przypomniał publiczne palenie flagi Unii Europejskiej podczas obchodów Święta Niepodległości, co samo w sobie było symbolicznym aktem wrogości wobec europejskich struktur. To wydarzenie pokazało, że pewne środowiska w Polsce są gotowe do jawnego demonstrowania swojego sprzeciwu wobec integracji.

Następnie Sikorski bezpardonowo uderzył w prezydenta Karola Nawrockiego. Zwrócił uwagę, że w swoim świątecznym przemówieniu głowa państwa nie znalazła miejsca na wspomnienie o rosyjskiej agresji czy bombardowaniach Kijowa. Zamiast tego, Nawrocki koncentrował się na retoryce o rzekomym „oddawaniu polskiej wolności, niepodległości i suwerweności obcym instytucjom, trybunałom, obcym agendom Unii Europejskiej”. Ta wybiórcza narracja, zdaniem szefa MSZ, świadomie podważa fundamenty polskiej polityki zagranicznej i pozycję kraju na arenie międzynarodowej. Sikorski nie pozostawił złudzeń: takie podejście, w obliczu zagrożenia ze Wschodu, jest nie tylko szkodliwe, ale wręcz niebezpieczne.

Słowa prezydenta Nawrockiego

Sikorski w swojej wypowiedzi przytoczył dokładne słowa prezydenta, które stały się punktem zapalnym ostrej krytyki. Wypowiedź ta, zacytowana dosłownie z wystąpienia Nawrockiego, jasno wyrażała jego zaniepokojenie, choć z perspektywy ministra spraw zagranicznych, była ona fundamentalnym podważeniem sojuszniczej lojalności Polski. Cytat ten, bez wątpienia, wywołał poruszenie na sali sejmowej, rezonując z szerszą debatą o kształcie polskiej polityki.

"część polskich polityków gotowa jest do tego, aby po kawałku oddawać polską wolność, niepodległość i suwerenność obcym instytucjom, trybunałom, obcym agendom Unii Europejskiej"

Prezydent odmawia poszanowania prawa unijnego?

Sikorski nie ograniczył się do analizy słów; przypomniał również o konkretnych działaniach prezydenta Nawrockiego, które rzucają cień na jego podejście do kwestii europejskich. Dzień po kontrowersyjnych wypowiedziach, prezydent odmówił awansowania 46 sędziów, powodem miało być odwoływanie się przez nich do prawa Unii Europejskiej. Ten krok, zdaniem ministra, jest jawnym lekceważeniem polskiej Konstytucji, która w artykule 91 ust. 3 jasno mówi o pierwszeństwie prawa unijnego w przypadku kolizji z ustawami krajowymi. Działanie to, podkreślił Sikorski, jest nie do przyjęcia w państwie członkowskim UE.

Jako wicepremier i minister odpowiedzialny za sprawy europejskie, Sikorski oświadczył, że nie może pozostać obojętny wobec tak obraźliwych i niebezpiecznych słów oraz czynów. Stwierdził, że od lat członkostwo w UE nie prowadzi do utraty suwerenności, ale jest jej gwarantem. Wręcz przeciwnie, to dzięki odzyskaniu pełnej suwerenności po upadku komunizmu, Polska mogła dołączyć do Unii Europejskiej, wzmacniając swoją pozycję i bezpieczeństwo. Podważanie tego mechanizmu to działanie na szkodę kraju.

Czy to grunt pod Polexit?

Sikorski nie unikał bezpośrednich oskarżeń, zwracając się do prezydenta z brutalną szczerością. Stwierdził, że choć każdy ma prawo do prywatnych opinii, a Unia Europejska, jak każda ludzka instytucja, nie jest idealna i można ją krytykować, to sposób krytyki ma kluczowe znaczenie. Istnieje krytyka konstruktywna, mająca na celu poprawę, oraz krytyka destrukcyjna, dążąca do dyskredytacji i zniszczenia. Minister wezwał prezydenta do przyjęcia tej pierwszej postawy, podkreślając wagę odpowiedzialności za słowo.

Szef MSZ jednoznacznie oskarżył prezydenta o insynuowanie, że integracja europejska jest spiskiem wymierzonym w Polskę. Sikorski uznał, że taka narracja nie pomaga ani Unii, ani Polsce, ale przede wszystkim przygotowuje „psychologiczny i polityczny grunt pod wyjście z UE, pod Polexit”. Postawił sprawę jasno: jeśli prezydent i „prawa strona sali” dążą do takiego scenariusza, powinni to otwarcie zadeklarować, zamiast „zmyślać o zagrożeniach dla suwerenności”.

Rola prezydenta polityka zagraniczna

Kulminacja wystąpienia Sikorskiego nadeszła, gdy otwarcie zakwestionował zgodność działań prezydenta z jego konstytucyjną rolą. Stwierdził, że prezydent Nawrocki ma co prawda prawo do swoich nacjonalistycznych poglądów, jednak jeśli zamierza je wprowadzać w życie, powinien był ubiegać się o stanowisko premiera. To stanowisko premiera odpowiada za kształtowanie bieżącej polityki państwa, nie prezydenta.

Rola, do której naród wybrał Karola Nawrockiego, jasno określa, że nie może on kształtować polskiej polityki zagranicznej „wedle własnego widzimisię”. Sikorski przypomniał, że prezydent jest najwyższym reprezentantem Polski w stosunkach z zagranicą, co oznacza reprezentowanie państwa i jego interesów, a nie realizowanie prywatnych ideologii. To twarde przypomnienie o konstytucyjnych granicach władzy, które wybrzmiało mocno w sejmowych ławach, wskazywało na głęboki konflikt wewnątrz obozu władzy.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.