Śmierć Bydgoszczanina po interwencji. Czy policja zawsze działa bezbłędnie?

2025-10-21 12:32

W Bydgoszczy doszło do dramatycznej interwencji, podczas której zmarł 47-letni mężczyzna. Wezwane do agresywnego i pobudzonego Bydgoszczanina pogotowie ratunkowe poprosiło o wsparcie policję. W trakcie próby obezwładnienia, z użyciem między innymi paralizatora, mężczyzna stracił życie. Sprawa budzi pytania o przebieg zdarzenia i rzetelność działań funkcjonariuszy, choć wstępne ustalenia wskazują na ich prawidłowość.

Ulica miejska o zmierzchu lub w nocy, z widocznymi światłami awaryjnymi pojazdów uprzywilejowanych. Po lewej stronie widać odbicia czerwonych i niebieskich świateł na pionowych, szklanych powierzchniach budynku. Droga prowadzi prosto w głąb kadru, oświetlona szeregiem żółtych lamp ulicznych i czerwonymi światłami sygnalizacji. Na jezdni znajduje się kilka samochodów, w tym ciężarówka strażacka z włączonymi czerwonymi światłami awaryjnymi oraz pojazd z niebieskimi światłami uprzywilejowania.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Ulica miejska o zmierzchu lub w nocy, z widocznymi światłami awaryjnymi pojazdów uprzywilejowanych. Po lewej stronie widać odbicia czerwonych i niebieskich świateł na pionowych, szklanych powierzchniach budynku. Droga prowadzi prosto w głąb kadru, oświetlona szeregiem żółtych lamp ulicznych i czerwonymi światłami sygnalizacji. Na jezdni znajduje się kilka samochodów, w tym ciężarówka strażacka z włączonymi czerwonymi światłami awaryjnymi oraz pojazd z niebieskimi światłami uprzywilejowania.

Dramatyczna interwencja w Bydgoszczy

Poniedziałek, 20 października 2025 roku, około godziny 17:00, miał być zwyczajnym dniem dla jednej z bydgoskich rodzin. Niestety, bliscy 47-latka byli zmuszeni wezwać pogotowie, gdyż mężczyzna stał się nienaturalnie pobudzony i agresywny, wszczynając awantury. Ratownicy medyczni, mimo wysiłków, nie byli w stanie zapanować nad sytuacją, co skłoniło ich do wezwania wsparcia policyjnego.

Sytuacja w domu była na tyle poważna, że medycy uznali, iż bez pomocy funkcjonariuszy nie będą w stanie bezpiecznie udzielić poszkodowanemu pomocy. To częsty scenariusz, gdy służby ratunkowe zderzają się z agresją, wymagającą interwencji sił porządkowych. Tak też było w tym przypadku, choć nikt nie spodziewał się tragicznego finału.

"- Ze zgłoszenia wynikało, że 47-latek ma problemy natury psychicznej - informuje nadkom. Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy. - Na miejsce zostali skierowani policjanci, aby udzielić wsparcia załodze pogotowia. Tam funkcjonariusze zastali rodzinę agresywnego mężczyzny oraz ZRM. Z ich relacji wynikało, że 47-latek odgrażał się domownikom, jak również ratownikom. Co więcej, naruszył nietykalność cielesną jednego z nich, uderzając go w twarz. W związku z jego zachowaniem, domownicy oraz ratownicy zamknęli agresywnego mężczyznę w jednym z pokoi. Po otwarciu drzwi 47-latek, odgrażając się, ruszył w kierunku funkcjonariuszy. Nie reagował na wezwania do zachowania zgodnego z prawem, dlatego policjanci użyli gazu pieprzowego. Niestety bez rezultatu - dodaje."

Eskalacja konfliktu – gaz pieprzowy i paralizator

Jak wynika z relacji służb, pierwsze próby opanowania agresywnego 47-latka nie przyniosły żadnego skutku. Po otwarciu drzwi do pokoju, w którym przetrzymywano mężczyznę, ten natychmiast ruszył w kierunku funkcjonariuszy, nie reagując na żadne polecenia. W obliczu narastającej agresji, policjanci zdecydowali się na użycie gazu pieprzowego, co miało być środkiem prewencyjnym, mającym na celu opanowanie sytuacji.

Niestety, gaz pieprzowy okazał się nieskuteczny, a wręcz podobnie rozjuszył mężczyznę. Agresor zaatakował jednego z funkcjonariuszy, co wymusiło dalsze, bardziej zdecydowane działania. Wtedy do akcji wkroczyli policjantka oraz ratownik, próbując obezwładnić 47-latka siłą fizyczną. Bezskutecznie – mężczyzna nadal stawiał opór i był skrajnie pobudzony. Ostatecznie użyto paralizatora. Policjant wykorzystał go trzykrotnie, z przyłożenia.

"- Dopiero ten środek umożliwił założenie mu kajdanek na trzymane z przodu ręce (czynny opór z jego strony powodował, że próba założenia kajdanek z tyłu okazała się bezskuteczna) - wyjaśnia Przemysław Słomski. - Niemniej jednak mężczyzna cały czas był pobudzony i agresywny, dlatego funkcjonariusze byli zmuszeni użyć siły fizycznej. Dopiero po chwili 47-latek uspokoił się. Policjanci wykorzystali ten moment i przełożyli kajdanki na ręce trzymane z tyłu - dodaje."

Ostatnie chwile zastrzyk uspokajający

Po udanym założeniu kajdanek i względnym opanowaniu sytuacji, 47-latek otrzymał zastrzyk ze środkiem uspokajającym od ratownika medycznego. Został ułożony w pozycji bocznej bezpiecznej, a służby monitorowały jego funkcje życiowe. Przez krótką chwilę wydawało się, że najgorsze minęło i życiu mężczyzny nic nie zagraża. Niestety, to był jedynie złudny spokój.

Nagle, po zaledwie dwóch lub trzech minutach od podania leku, służby zauważyły coś alarmującego: 47-latek najprawdopodobniej przestał oddychać. Ten dramatyczny obrót wydarzeń natychmiast zmobilizował wszystkich obecnych. Policjanci bez wahania zdjęli kajdanki, a ratownicy medyczni wraz z lekarzem przystąpili do natychmiastowej resuscytacji, walcząc o życie poszkodowanego.

"- Po około 2-3 minutach zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać. Policjanci natychmiast zdjęli mu kajdanki, a będący na miejscu ratownicy, a także lekarz przystąpili do resuscytacji. Nieprzytomny mężczyzna został podłączony pod specjalistyczny sprzęt, a następnie przetransportowany do szpitala. Niestety o godzinie 18:45 nastąpił zgon 47-latka - mówi Przemysław Słomski."

Śledztwo w sprawie śmierci bydgoszczanina

Tragiczna śmierć 47-latka w Bydgoszczy podczas interwencji policji to zdarzenie, które wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura, powiadomiona przez policjantów tuż po zaistniałym zdarzeniu. Dodatkowo, przebieg interwencji zostanie poddany wnikliwej kontroli w ramach wewnętrznego postępowania, które przeprowadzą Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji, a także Biuro Spraw Wewnętrznych Policji.

Mimo tak rozbudowanego nadzoru, już teraz policjanci starają się przekonać, że ich działania były zgodne z obowiązującymi procedurami i uprawnieniami. To standardowa praktyka w tego typu przypadkach, choć publiczne wątpliwości często pojawiają się bardzo szybko. Brak kamerek nasobnych u interweniującego patrolu budzi pytania, jednak zabezpieczono materiał wideo z użycia paralizatora, co może być kluczowe dla śledztwa.

"- Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami. Patrol nie posiadał kamerek nasobnych. Natomiast zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora. Na podstawie zeznań świadków i zabezpieczonego materiału dowodowego, w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów - mówi Przemysław Słomski."

Jaka była przyczyna śmierci?

Ostateczne ustalenie dokładnych okoliczności sprawy, szczegółowego przebiegu interwencji oraz, co najważniejsze, przyczyny śmierci 47-latka, będzie zadaniem prokuratorskiego śledztwa. To ono ma rozwiać wszelkie wątpliwości i odpowiedzieć na pytania, które naturalnie pojawiają się po tak dramatycznym zdarzeniu. Opinia publiczna z pewnością będzie oczekiwać rzetelnych i transparentnych wyników dochodzenia, które rzucą światło na to, co dokładnie wydarzyło się w Bydgoszczy.

W tego typu sprawach często pojawiają się spekulacje dotyczące użycia środków przymusu bezpośredniego, zwłaszcza paralizatora. Pytanie, czy trzykrotne użycie tego urządzenia było adekwatne do sytuacji, czy też inne czynniki przyczyniły się do zgonu, pozostaje otwarte. Cała Polska będzie śledzić wyniki śledztwa, które może stać się kolejnym punktem odniesienia w dyskusji o granicach interwencji służb mundurowych.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.