Spis treści
Tajemnicza tragedia psiego przyjaciela
W grudniu bieżącego roku, na kanale YouTube znanego jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego, rozegrała się historia, która mogła poruszyć serca wielu właścicieli psów. Mężczyzna zdesperowany po utracie sześcioletniego pieska o imieniu Kora, zwrócił się do Jackowskiego w poszukiwaniu odpowiedzi na niewytłumaczalną śmierć swojego ukochanego pupila. Tragedia wydarzyła się błyskawicznie, a jej początkiem był pozornie zwykły spacer po ogrodzie. Po powrocie i zjedzeniu posiłku, zaledwie cztery godziny później, Kora zaczęła gwałtownie wymiotować, co zapoczątkowało dramatyczną walkę o jej życie.
Weterynarz, do którego pojechano o godzinie 14, zdiagnozował zatrucie pokarmowe i podał zastrzyk, jednak stan Kory nie poprawiał się. Następnego dnia, pomimo ponownej wizyty i kolejnego zastrzyku, serce pieska biło coraz szybciej, a pobrana krew miała ujawnić szokującą prawdę. Wieczorem, zanim doszło do zaplanowanego USG, sunia zmarła, pozostawiając właściciela w rozpaczy i z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Wyniki badań krwi miały potwierdzić najgorsze – Kora została zatruta wyjątkowo silną toksyną, której weterynarz nie dawał żadnych szans na przeżycie.
"- O godzinie 14 pojechaliśmy do weterynarza, który stwierdził zatrucie pokarmowe i podał zastrzyk. Stan Kory nie poprawiał się, więc na drugi dzień o godzinie 9 pojechałem ponownie do weterynarza, który ponowił zastrzyk. Pobrał krew do analizy i stwierdził przyspieszoną pracę serca. Umówiliśmy się na badanie USG na godzinę 17.30. Po powrocie do domu sunia umarła. Lekarz był bardzo zaskoczony wynikami badania krwi. Stwierdził zatrucie bardzo silną toksyną. Mówił, że Kora nie miała najmniejszych szans na przeżycie – tłumaczył Jackowskiemu właściciel pieska."
Czym były tajemnicze bąbelki?
Właściciel Kory, kompletnie zdezorientowany, wykluczał otrucie z rąk człowieka, podkreślając, że pies nigdy nie opuszczał terenu posesji. Jak zatem trucizna mogła znaleźć się w jej organizmie? Zdesperowany mężczyzna wysłał Krzysztofowi Jackowskiemu zdjęcie zmarłego pupila, mając nadzieję, że jasnowidz rzuci światło na tę mroczną zagadkę. Odpowiedź Jackowskiego okazała się zaskakująca i całkowicie wywróciła wcześniejsze domysły.
Jasnowidz z Człuchowa, po skoncentrowaniu się na zdjęciu, poczuł "coś dziwnego". Jego wizja wskazała na wewnętrzny problem w organizmie psa, wykluczając celowe otrucie. Zobaczył "małe bąbelki" w żołądku i jelitach, które rozkładały się, zatruwając organizm Kory od środka. To właśnie pękające bąbelki i wydzielająca się z nich substancja miały wywołać stan zapalny i ostatecznie doprowadzić do śmierci zwierzęcia.
"- Popatrzyłem na tego pieska i poczułem coś dziwnego. Jego nikt nie otruł. Zobaczyłem w żołądku, w jelicie takie małe bąbelki. One się rozkładały i zatruwały organizm tego pieska. To zaczęło pękać, wydzielała się jakaś wydzielina i stan zapalny. To spowodowało śmierć waszego pieska. Jego organizm mógł być zatruty toksynami, bo wdała się infekcja od tego, co pękało – od tych bąbelków – tłumaczył Krzysztof Jackowski."
Winogrona: cichy zabójca psów?
Po rozmowie z jasnowidzem i usłyszeniu o "bąbelkach" oraz wewnętrznym zatruciu, właściciel Kory wrócił do domu, analizując każdą możliwą przyczynę tragedii. Niespodziewanie, następnego dnia, ponownie skontaktował się z Jackowskim, tym razem z potencjalnym rozwiązaniem zagadki. W świetle wizji jasnowidza, przypomniał sobie o winogronach, które opadały z krzewów w ogrodzie i leżały przy kompostowniku.
Mężczyzna szybko skonsultował swoją teorię z weterynarzem, który z całą stanowczością potwierdził, że winogrona są dla psów wyjątkowo toksyczne i mogą być śmiertelne. Okazało się, że "dziwne bąbelki" Jackowskiego, w jego interpretacji, idealnie pasowały do obrazu winogron w przewodzie pokarmowym. To odkrycie zmieniło perspektywę na całą sprawę, ujawniając szokującą, choć często niedocenianą, przyczynę wielu psich tragedii.
"- Opis wizji pomógł mi dojść do wniosku, że Kora w feralny poranek zjadła w ogrodzie winogrona, które spadały z krzewów na ziemię. W innym miejscu przy kompostowniku leżały winogrona wyrzucone przez nas, kupione w supermarkecie. Weterynarz potwierdził to, że winogrona są wyjątkowo trujące dla psów i mogą doprowadzić do śmierci. Te dziwne bąbelki w żołądku Kory to według mojej analizy właśnie winogrona – mówił mężczyzna w rozmowie z Krzysztofem Jackowskim."
Czy wiesz, co zagraża Twojemu psu?
Sam Krzysztof Jackowski przyznał, że diagnoza była dla niego sporym zaskoczeniem. Mimo swojej intuicji, brakowało mu tej podstawowej, a jakże kluczowej wiedzy o zagrożeniach dla zwierząt. Postanowił więc wykorzystać swoją platformę, aby przestrzec wszystkich właścicieli psów przed tym cichym, ale śmiertelnym niebezpieczeństwem. Podkreślił, jak ważne jest świadomość, że winogrona, ten niewinnie wyglądający owoc, mogą stanowić realne zagrożenie dla pupili.
Jasnowidz, który sam posiada ogródek z krzewami winorośli, opowiedział, jak łatwo psy mogą mieć dostęp do spadających owoców, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, kiedy te zalegają na ziemi. "Ja tego nie wiedziałem" – to szczere wyznanie Jackowskiego powinno dać do myślenia każdemu, kto uważa, że zna wszystkie zagrożenia czyhające na jego czworonożnego przyjaciela. Niekiedy te najprostsze rzeczy, pozostawione bez nadzoru, mogą mieć najtragiczniejsze skutki.
"- Ja tego nie wiedziałem. Dopiero po tej sytuacji dowiedziałem się, że nie można podać psu winogrona i trzeba go chronić przed nim. Ja sam mam krzak winogron tu przed budynkiem, gdzie mieszkam. Mam taki mały ogródek. Mało tego, w tym roku nie zrywaliśmy tych winogron, bo nie dojrzały. One same tak opadają, mimo że jest już grudzień – mówił Krzysztof Jackowski w rozmowie z właścicielem Kory."
Dlaczego winogrona są tak toksyczne dla psów?
Specjaliści weterynarii od lat biją na alarm, wskazując na winogrona i rodzynki jako jedne z najbardziej niebezpiecznych produktów dla psów. Wiele badań i publikacji naukowych potwierdza, że zjedzenie nawet niewielkiej ilości tych owoców może prowadzić do ostrej niewydolności nerek, a w konsekwencji nawet do śmierci. To zaskakujące, jak powszechnie dostępne i lubiane przez ludzi owoce mogą być tak destrukcyjne dla psich organizmów.
Toksyczna substancja zawarta w winogronach działa bezpośrednio na nerki psa, a reakcja organizmu jest absolutnie nieprzewidywalna. U jednego zwierzęcia objawy pojawią się już po spożyciu jednej małej kulki, podczas gdy inne mogą znieść nieco większą dawkę. Weterynarze jednomyślnie przestrzegają: nie istnieje coś takiego jak "bezpieczna dawka" winogron dla psa, dlatego należy bezwzględnie unikać podawania ich pupilom. Objawy zatrucia mogą wystąpić szybko, bo już po 2-6 godzinach od spożycia, manifestując się wymiotami, biegunką, apatią, osłabieniem, brakiem apetytu, bólem brzucha, a także drżeniami i odwodnieniem. Kluczowe jest szybkie działanie, gdyż na zatrucie winogronami nie ma antidotum. Leczenie polega na natychmiastowym wywołaniu wymiotów, intensywnej płynoterapii i ścisłym monitorowaniu funkcji nerek. Im szybciej pies trafi pod opiekę weterynarza – najlepiej w ciągu dwóch godzin od spożycia – tym większe ma szanse na przeżycie. To brutalna lekcja, którą historia Kory powinna wbić w pamięć każdego właściciela psa.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.