Spis treści
Tragiczne zdarzenie na warszawskiej kładce
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 7 kwietnia 2024 roku na warszawskich Bulwarach Wiślanych. 20-letni Piotr spędzał wieczór w towarzystwie znajomych, gdy podszedł do niego nieznajomy chłopak. Napastnikiem okazał się 16-letni Bartłomiej B., który zagadnął Piotra, prosząc o zapalniczkę. Odmowa stała się przyczyną eskalacji agresji ze strony nastolatka.
Piotr wspominał, że Bartłomiej B. zachowywał się w sposób nietypowy, był wyraźnie pobudzony. Zaledwie kilka sekund po odmowie, 16-latek niespodziewanie wyciągnął broń pneumatyczną i strzelił prosto w kierunku Piotra. Pocisk trafił ofiarę w twarz, powodując poważne obrażenia. Po oddanym strzale napastnik kontynuował agresywne zachowanie, strzelając dalej, gdy Piotr próbował się oddalić.
"Poprosił o zapalniczkę. Odpowiedziałem, że nie palę i nie mam. Zachowywał się dziwnie, był pobudzony" – mówił później Piotr w rozmowie z „Faktem”.
Poważne obrażenia ofiary ataku
Ranny Piotr został natychmiast przetransportowany do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jego życie. Stan poszkodowanego był bardzo ciężki, a odniesione obrażenia zagrażały jego życiu oraz sprawności. Mimo wysiłków medyków, nie udało się uratować wzroku w jednym oku Piotra. Śrut przeszedł przez oko na wylot, zatrzymując się w głowie chłopaka, co niosło ze sobą ogromne ryzyko.
Lekarze podkreślili, że konsekwencje ataku mogły być znacznie poważniejsze. Ofiara usłyszała, że mogła zginąć na miejscu lub doznać ciężkiego upośledzenia wskutek postrzału. Obecnie Piotr widzi tylko na jedno oko, co jest trwałym następstwem brutalnego zdarzenia. Tragedia trwale zmieniła jego życie i codzienne funkcjonowanie.
"Śrut przebił mi oko. Jak odchodziłem, strzelał dalej – w głowę" – wspominał ofiara.
Utrata wzroku i długotrwała rehabilitacja
Uszkodzenia spowodowane przez śrut były rozległe i wymagały natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Choć życie Piotra zostało uratowane, proces leczenia i rehabilitacji jest długi i bolesny. Utrata wzroku w jednym oku to nieodwracalna konsekwencja, która znacząco wpływa na jakość życia młodego człowieka. Zdarzenie to pokazuje, jak nagła i nieuzasadniona agresja może zniszczyć przyszłość niewinnej osoby.
Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potwierdził, że sprawa była traktowana priorytetowo ze względu na jej drastyczność. Cała społeczność Warszawy była poruszona wydarzeniami na Bulwarach Wiślanych. Tragedia stała się przypomnieniem o zagrożeniach, które mogą czyhać w przestrzeni publicznej, nawet w pozornie bezpiecznych miejscach.
"Śrut przeszedł przez oko na wylot i utkwił w głowie. Lekarze powiedzieli mi, że mogłem zginąć albo zostać ciężko upośledzony" – opowiadał.
Wyrok sądu dla Bartłomieja B.
Po ataku Bartłomiej B. zbiegł z miejsca zdarzenia, jednak kilka dni później samodzielnie zgłosił się do prokuratury. Rozpoczęło się śledztwo, które miało ustalić wszystkie okoliczności brutalnego zdarzenia. Ostatecznie, w październiku 2025 roku zapadł wyrok w tej głośnej sprawie. Sąd uznał Bartłomieja B. winnym zarzucanych mu czynów i wymierzył mu surową karę.
Młody napastnik został skazany na siedem lat pozbawienia wolności. Kara będzie odbywana w systemie terapeutycznym, co ma na celu resocjalizację i pomoc w zrozumieniu konsekwencji jego działań. Oprócz kary więzienia, sąd nałożył na Bartłomieja B. obowiązek zapłaty wysokiego zadośćuczynienia. Wysokość kwoty odszkodowania wyniosła 700 tysięcy złotych, która ma zostać wypłacona poszkodowanemu Piotrowi.
"Sąd zasądził od podejrzanego odszkodowanie w tej kwocie za doznaną krzywdę" – potwierdził mediom Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Symboliczne ostrzeżenie dla społeczeństwa
Choć żadna suma pieniędzy nie jest w stanie cofnąć dramatycznych wydarzeń ani przywrócić Piotrowi pełnego zdrowia, wyrok ma znaczenie symboliczne. Sprawa Bartłomieja B. i Piotra stała się ostrzeżeniem przed niekontrolowaną agresją i jej tragicznymi skutkami. Podkreśla również wagę odpowiedzialności za swoje czyny, zwłaszcza w młodym wieku.
Sytuacja na warszawskich Bulwarach Wiślanych pokazała, jak jedno nieprzemyślane działanie i chwila złości mogą zrujnować życie nie tylko ofiary, ale także sprawcy. Życie dwóch młodych ludzi zostało trwale naznaczone przez to jednorazowe zdarzenie. Wypadek ten skłania do refleksji nad przemocą wśród młodzieży i potrzebą skuteczniejszych działań prewencyjnych.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.