Strzelanina w Smogorzewie. Co pchnęło byłego radnego do użycia broni?

2025-11-05 13:59

Mieszkańcy podgostyńskiego Smogorzewa są w szoku po niedzielnych wydarzeniach, gdzie Łukasz W., ceniony biznesmen i były radny, oddał strzały w kierunku czterech mężczyzn, którzy podjechali pod jego dom. Historia niczym z sensacyjnego filmu doprowadziła do postawienia mu zarzutu czterokrotnego usiłowania zabójstwa, co wstrząsnęło lokalną społecznością. Jakie tajemnice kryje ta sprawa?

Mokra nawierzchnia drogi w centrum kadru, pokryta jest drobnymi kroplami wody, odbijającymi światła otoczenia. Dominują pomarańczowe i czerwone refleksy świateł, widoczne w lewej i prawej części drogi. W górnej części zdjęcia, w tle, widoczne są rozmyte, okrągłe źródła światła: kilka żółtych i jedno niebieskie.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Mokra nawierzchnia drogi w centrum kadru, pokryta jest drobnymi kroplami wody, odbijającymi światła otoczenia. Dominują pomarańczowe i czerwone refleksy świateł, widoczne w lewej i prawej części drogi. W górnej części zdjęcia, w tle, widoczne są rozmyte, okrągłe źródła światła: kilka żółtych i jedno niebieskie.

Niedzielny dramat w Smogorzewie

Sceny rodem z sensacyjnego kina rozegrały się w cichym Smogorzewie pod Gostyniem. W niedzielny wieczór pod posesję znanego w okolicy Łukasza W. podjechały nieznane samochody, co zapoczątkowało ciąg wydarzeń, który zszokował całą Wielkopolskę. Biznesmen, niegdyś pełniący funkcję gminnego radnego, a ostatnio rusznikarz, nagle wybiegł z domu, co stanowiło preludium do dramatycznych chwil. Nikt nie spodziewał się, że spokojne podgostyńskie Smogorzewo stanie się areną tak drastycznych wydarzeń.

Co dokładnie wydarzyło się chwilę później, wciąż owiane jest mgłą tajemnicy i stanowi przedmiot intensywnego śledztwa prokuratury. Wiadomo jednak, że Łukasz W. nie czekał bezczynnie, wsiadając do własnego samochodu i rozpoczynając pościg za nieproszonymi gośćmi. To dynamiczne starcie szybko przerodziło się w strzelaninę, kiedy jeden z pojazdów znalazł się w rowie, a jego pasażerowie rzucili się do ucieczki pieszo. Wówczas, według ustaleń śledczych, padły strzały z pistoletu CZ Shadow, co dramatycznie zmieniło bieg wydarzeń.

"Na szczęście, nie są to poważne obrażenia i nie zagrażają życiu. Śledczy wiedzą już, że zaatakowani mężczyźni nie złamali prawa przed atakiem na nich. Żadna z tych osób nie usłyszała zarzutu naruszenia miru domowego" - wyjaśnia Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Strzały w kierunku uciekających mężczyzn

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, za pośrednictwem rzecznika Łukasza Wawrzyniaka, ujawniła, że właściciel rusznikarni oddał kilkanaście strzałów z pistoletu CZ Shadow w kierunku czterech mężczyzn, którzy próbowali się oddalić. Ofiary, w wieku od 28 do 46 lat, pochodziły z województwa lubuskiego i poniosły rany brzucha oraz dłoni. Chociaż obrażenia nie zagrażają życiu, sam fakt użycia broni palnej w tej skali budzi ogromny niepokój społeczny.

Co ciekawe, prokuratura jednoznacznie stwierdziła, że zaatakowani mężczyźni nie złamali prawa przed samym atakiem ze strony Łukasza W. Wbrew pierwotnym spekulacjom, żaden z nich nie usłyszał zarzutu naruszenia miru domowego, co rzuca nowe światło na całą sprawę. To oznacza, że ich obecność pod domem radnego nie była zbrodnią w świetle prawa, co sprawia, że motywy Łukasza W. stają się jeszcze bardziej zagadkowe.

"Obie strony twierdzą jednak, że się nie znały i znaleźli się tam przez przypadek" - mówi Michał Smętkowski, szef Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Kto strzelał i kim były ofiary?

Łukasz W., postawiony w obliczu zarzutu usiłowania zabójstwa czterech osób, konsekwentnie utrzymuje, że działał w samoobronie, twierdząc, że obawiał się o własne życie. Ten argument jest kluczowy w toczącym się śledztwie i będzie z pewnością szczegółowo analizowany przez sąd. Z drugiej strony, ofiary, choć nie popełniły przestępstwa w momencie zdarzenia, mają za sobą przeszłość kryminalną, będąc notowanymi za przestępstwa przeciwko mieniu oraz przestępstwa skarbowe. To zestawienie postaci dodaje sprawie dodatkowej pikanterii i budzi wiele pytań.

Sam Łukasz W. był dotychczas uważany za wzorowego obywatela Smogorzewa. Znany biznesmen, były radny, aktywnie angażujący się w życie lokalnej społeczności, a ostatnio właściciel rusznikarni, posiadający na swojej posesji magazyn broni i amunicji. Jego nagłe i brutalne zachowanie jest tym bardziej szokujące dla mieszkańców, którzy znali go jako osobę szanowaną i lubianą. Jak zatem doszło do tak dramatycznej eskalacji wydarzeń z udziałem tak postawnej osoby?

"Kiedyś Łukasz W. miał firmę transportową i zarabiał za granicą" - mówi Super Expressowi znajomy mężczyzny.

Legalny arsenał radnego

Zabezpieczony przez policję arsenał Łukasza W. budzi niemałe zdziwienie. Okazało się, że biznesmen posiadał 14 sztuk broni zarejestrowanej do celów kolekcjonerskich i sportowych, a także pistolet CZ Shadow, z którego prawdopodobnie oddano strzały. Co ważne, jak potwierdziła Monika Curyk, rzeczniczka gostyńskiej policji, wszystkie dokumenty niezbędne do prowadzenia takiej działalności były w pełni aktualne i zgodne z prawem. To świadczy o tym, że Łukasz W. był legalnym posiadaczem broni, co jednak nie uchroniło go przed dramatycznymi konsekwencjami.

Wójt gminy Piaski, Dariusz Naskręt, podkreśla, że Łukasz W. nie był osobą kontrowersyjną, a wręcz przeciwnie – angażował się w sprawy lokalnej społeczności. Ta opinia wójta jest zgodna z ogólnym wizerunkiem, jaki Łukasz W. cieszył się wśród mieszkańców Smogorzewa. Tym większy jest szok i niedowierzanie w obliczu zarzutów usiłowania zabójstwa. Jak mogło dojść do tak drastycznej transformacji z szanowanego społecznika w oskarżonego o tak poważne przestępstwo?

"Właściciel posiadał wszelkie niezbędne dokumenty, żeby prowadzić tego typu działalność" - przekazała Monika Curyk, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.

"14 sztuk to broń zarejestrowana do celów kolekcjonerskich i sportowych. Zabezpieczyliśmy też jeden pistolet zarejestrowany do celów sportowych, należący do właściciela posesji, z którego mogły być oddane strzały" - dodaje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.

"Łukasz W. nie był osobą kontrowersyjną, angażował się w sprawy gminy i swojej wsi. Wszyscy jesteśmy zszokowani tym, co się wydarzyło" - mówi Super Expressowi Dariusz Naskręt, wójt gminy Piaski.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.