Suche morsowanie w Karkonoszach. Jak zakończyła się ryzykowna wyprawa?

2025-11-21 10:24

Zimna lekcja rozsądku w Karkonoszach. Niebezpieczna moda na tzw. suche morsowanie doprowadziła do dramatycznej interwencji ratowników GOPR w Białym Jarze. Turysta, ubrany jedynie w krótkie spodenki, znalazł się w stanie zaawansowanej hipotermii, co zagroziło jego życiu. Konieczna była pilna ewakuacja oraz transport śmigłowcem do szpitala, co ponownie stawia pod znakiem zapytania granicę brawury w górach.

Parę czarnych, wiązanych butów z grubą podeszwą, stojących na mokrej, ciemnej nawierzchni. Nogi osoby noszącej buty ubrane są w długie, czarne spodnie, widoczne od wysokości kostek. Tło jest rozmyte i ciemne, sugerując zamkniętą przestrzeń lub alejkę, z jaśniejszymi fragmentami w oddali. Krople wody na ziemi odbijają światło, tworząc efekt błyszczenia.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Parę czarnych, wiązanych butów z grubą podeszwą, stojących na mokrej, ciemnej nawierzchni. Nogi osoby noszącej buty ubrane są w długie, czarne spodnie, widoczne od wysokości kostek. Tło jest rozmyte i ciemne, sugerując zamkniętą przestrzeń lub alejkę, z jaśniejszymi fragmentami w oddali. Krople wody na ziemi odbijają światło, tworząc efekt błyszczenia.

Zimowa brawura na szlaku

Karkonosze ponownie stały się areną bezmyślności, gdzie brak odpowiedzialności i ewidentna brawura niemal doprowadziły do tragicznego finału. Jeden z turystów, w grupie tak zwanych "śmiałków", postanowił przetestować granice wytrzymałości własnego organizmu, angażując się w coraz popularniejsze, lecz skrajnie ryzykowne, "suche morsowanie". Ta kontrowersyjna praktyka, polegająca na celowym wystawianiu ciała na działanie niskich temperatur podczas wędrówek w stroju nieadekwatnym do warunków, jak choćby w samych krótkich spodenkach, stanowi otwartą prośbę o kłopoty w górskim terenie.

W obliczu zmiennej aury i zdradliwego charakteru gór, uprawianie tego typu aktywności jest niczym gra z losem, gdzie stawką jest zdrowie, a nawet życie. Ekstremalne wyzwania pogodowe Karkonoszy, w połączeniu z niekompletnym ubiorem, mogą prowadzić do głębokiej hipotermii, która jest bezpośrednią drogą do poważnych uszczerbków na zdrowiu, a w skrajnych przypadkach nawet do śmierci. Czy naprawdę trzeba kolejnego dramatu, by zrozumieć prostą zasadę szacunku do potęgi natury?

Dramat w Białym Jarze

Czwartkowe popołudnie w Białym Jarze, miejscu pamiętającym już niejedną tragedię, okazało się sceną kolejnej, niemalże śmiertelnej przygody. Ratownicy GOPR Karkonosze otrzymali pilne wezwanie, które natychmiast zmobilizowało ich do działania, a po dotarciu na miejsce okazało się, że sytuacja jest znacznie poważniejsza niż początkowo sądzono. Jeden z entuzjastów "suchego morsowania" znajdował się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, a jego ciało poddało się walce z zimnem.

Szybkość reakcji była kluczowa, co wymusiło niemal natychmiastową interwencję oraz bezcenną współpracę transgraniczną. W tej dramatycznej akcji ratunkowej wzięły udział połączone siły Grupy Karkonoskiej GOPR oraz doświadczeni ratownicy i medycy z czeskiej Horskiej Služby, co podkreśla międzynarodowy charakter górskich wyzwań. Mężczyzna został z najwyższą ostrożnością ewakuowany do stacji w Pecu pod Śnieżką, a następnie, bez zbędnej zwłoki, przetransportowany na pokładzie czeskiego śmigłowca prosto do szpitala, gdzie walczono o jego zdrowie.

Dlaczego "suche morsowanie" jest tak ryzykowne?

Fenomen "suchego morsowania" zyskuje na popularności, jednakże jego praktykowanie w górach, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, jest obarczone ogromnym ryzykiem. Różnice temperatur, nagłe zmiany pogody i trudny teren stanowią śmiertelne pułapki dla tych, którzy ignorują podstawowe zasady bezpieczeństwa. Ciało, wystawione na ekstremalne zimno bez odpowiedniej odzieży termoizolacyjnej, traci ciepło w zastraszającym tempie, prowadząc do szybkiego wychłodzenia organizmu i osłabienia kluczowych funkcji życiowych. To nie jest kwestia hartowania, lecz skrajnej ignorancji.

Eksperci i doświadczeni ratownicy nieustannie przypominają, że góry nie wybaczają błędów, a każdy, kto decyduje się na takie "eksperymenty", musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Decyzja o wyjściu w samych krótkich spodenkach w Karkonosze, kiedy temperatura spada poniżej zera, jest nie tylko lekkomyślna, ale stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia. Czy warto ryzykować własne zdrowie i zmuszać służby ratunkowe do podejmowania heroicznych działań, dla kilku minut "hardkorowego" doświadczenia?

GOPR apeluje o zdrowy rozsądek

Ratownicy górscy, których poświęcenie i profesjonalizm są nieocenione, po raz kolejny wystosowali pilny apel do wszystkich miłośników gór. Zgodnie z ich komunikatem, rozsądek i adekwatne przygotowanie do każdej wyprawy, szczególnie w surowych warunkach jesienno-zimowych, są absolutną podstawą bezpieczeństwa. Nie ma miejsca na improwizację czy lekceważenie natury, gdy stawką jest ludzkie życie. Każdy element wyposażenia, od odpowiedniej odzieży po zapasy energii, ma swoje uzasadnienie.

W swoim wpisie w mediach społecznościowych, GOPR Karkonosze nie pozostawił złudzeń, jasno podkreślając, jak niebezpieczne jest wystawianie organizmu na ekstremalne warunki bez odpowiedniego zabezpieczenia i planu. Ta akcja zakończyła się szczęśliwie, dzięki bohaterskiej postawie i błyskawicznej koordynacji z czeskimi kolegami z Horskiej Służby, którym zresztą oficjalnie podziękowano za nieocenioną pomoc w uratowaniu zagrożonego turysty. Jednakże góry nie zawsze są tak łaskawe, a szczęśliwe zakończenia nie są gwarantowane.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.