Spis treści
Dramat na S7. Kto odpowiada?
Pamiętna data 18 października 2024 roku, godzina 23:17, zapisała się czarnymi zgłoskami w historii polskiego drogownictwa. Karambol na S7 w miejscowości Borkowo, niedaleko Gdańska, stał się symbolem niewyobrażalnej tragedii, która wstrząsnęła całym krajem. Bilans był przerażający – pięć osób straciło życie, a piętnaście zostało rannych, co czyni go jednym z najtragiczniejszych zdarzeń ostatnich lat.
Odpowiedzialność za sprowadzenie tej katastrofy drogowej spadła na 38-letniego Mateusza M., kierowcę ciężarówki. To właśnie jego pojazd miał najechać na tył poprzedzających aut, uruchamiając lawinę zdarzeń zakończonych śmiercią. Wśród ofiar znalazły się dzieci: 9-letnia Eliza, 12-letni Tomek, 7-letni Nikodem oraz 10-letni Mikołaj, co dodatkowo pogłębiało poczucie straty i bezsensu.
Piąta ofiara karambolu. Czy dało się uniknąć?
Luty 2025 roku przyniósł kolejne druzgocące wieści, kiedy to 40-letni Kamil R., ojciec Elizy i Tomka, zmarł po miesiącach heroicznej walki o życie. Jego śmierć zwiększyła liczbę ofiar karambolu na S7 do pięciu, symbolicznie domykając listę tych, którzy zginęli w wyniku tej tragicznej serii zdarzeń. Lekarze, mimo wszelkich wysiłków, nie zdołali go uratować, pozostawiając rodziny pogrążone w jeszcze większym żalu.
Mateusz M., w momencie zdarzenia 37-letni kierowca tira, od samego początku odmówił składania zeznań i nie przyznawał się do winy. Pojawiły się również doniesienia, że Mateusz M. w ogóle nie powinien był tego dnia siadać za kierownicą ciężarówki, ponieważ zastępował innego kierowcę. Śledztwo w tej niezwykle skomplikowanej sprawie zostało przedłużone do 31 marca 2026 roku, co wskazuje na jego rozległość i potrzebę szczegółowych analiz.
Prokuratura o Mateuszu M. Jaka kara?
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie pozostawia złudzeń co do powagi zarzutów postawionych Mateuszowi M. Mężczyzna jest oskarżony o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, która zagroziła życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. To poważne oskarżenie, za które grozi nawet 15 lat pozbawienia wolności, co podkreśla skalę popełnionego czynu i jego konsekwencji.
Początkowo prokurator domagał się tymczasowego aresztowania dla Mateusza M., ale sąd podjął inną decyzję, orzekając dozór policyjny. Po zażaleniu prokuratury, ostatecznie zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 100 tysięcy złotych. Te proceduralne zawiłości pokazują, jak skomplikowane są sprawy dotyczące tak tragicznych zdarzeń, gdzie wymiar sprawiedliwości musi ważyć wiele czynników.
"W dniu 23 października 2025 roku prokurator ponownie przesłuchał podejrzanego w związku z uzupełnieniem zarzutu. Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień" - poinformował prokurator Mariusz Duszyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Dalsze kroki śledztwa. Co czeka Mateusza M.?
Śledztwo w sprawie karambolu na S7 jest dalekie od zakończenia, a prokuratura zapowiada dalsze, intensywne czynności procesowe. Konieczne jest poddanie podejrzanego Mateusza M. jednorazowemu badaniu przez biegłych lekarzy psychiatrów, aby uzyskać opinię sądowo-psychiatryczną na temat jego stanu psychicznego. Tego typu ekspertyzy są kluczowe dla pełnego zrozumienia okoliczności zdarzenia i rzetelnej oceny odpowiedzialności.
Ponadto, zaplanowano zasięgnięcie opinii biegłych z renomowanej Pracowni Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Lublinie, aby uzyskać szczegółową pisemną analizę. Dopiero po zebraniu wszystkich dowodów i opinii, zostaną wykonane czynności końcowe z udziałem podejrzanego i jego obrońców. Cała sprawa, choć już rozgłośna, wciąż wymaga precyzyjnego i dogłębnego wyjaśnienia.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.