Spis treści
Początek horroru na drodze
Ciemno i ślisko. Te słowa często poprzedzają doniesienia o drogowych tragediach, a ta, która wydarzyła się przed laty w Tylmanowej, idealnie wpisuje się w ten dramatyczny scenariusz. 25 listopada, późnym popołudniem, gdy zmierzch już zapadł, Dawid wraz z 23-letnią Olą i jej 2-letnim synkiem wracali ze Szczawnicy, nic nie zwiastowało nadchodzącej katastrofy. Młoda para, choć znająca się od niedawna, planowała wspólną przyszłość, która brutalnie została im odebrana.
W okolicach godziny 16.30, na łuku drogi w Tylmanowej, 28-letni kierowca nagle stracił panowanie nad pojazdem. Samochód marki Peugeot, zamiast podążać wytyczonym torem, zjechał na przeciwległy pas ruchu, a następnie z impetem uderzył w betonowy przepust. To uderzenie było początkiem horroru: auto dachowało, a jego kabina dosłownie zmiażdżona, co natychmiast zaalarmowało świadków i wezwało służby ratunkowe na miejsce.
Walka o życie na miejscu zdarzenia
Na miejscu zdarzenia, w scenerii zimnego, listopadowego wieczoru, natychmiast zaroiło się od świateł pojazdów ratunkowych i służb medycznych. Strażacy, wyposażeni w specjalistyczny sprzęt hydrauliczny, przystąpili do dramatycznej akcji wydobywania uwięzionych z doszczętnie zniszczonego wraku samochodu. Każda sekunda walki z czasem miała znaczenie, a nadzieja na ratunek nikła z każdą chwilą.
Stan Dawida od samego początku był opisywany jako krytyczny; mężczyzna był nieprzytomny. Pomimo błyskawicznej reanimacji podjętej przez ratowników, młody mieszkaniec powiatu myślenickiego zmarł na miejscu wypadku. Chwilę później, w szpitalu w Nowym Sączu, gdzie została przewieziona 23-letnia Ola, jej życie również zgasło, pozostawiając dwójkę małych dzieci bez matki.
"Kierujący samochodem osobowym marki peugeot, jadąc w kierunku Nowego Sącza, z nieustalonych na chwilę obecną przyczyn, na łuku drogi zjechał na przeciwległy pas jezdni, uderzył w betonowy przepust i pojazd dachował. Na miejsce wypadku natychmiast skierowane zostały służby ratunkowe i policjanci. Peugeotem podróżowały dwie osoby dorosłe i dziecko. W wydobyciu osób poszkodowanych z pojazdu niezbędna była pomoc strażaków i użycie specjalistycznego sprzętu. Pomimo reanimacji i starań ratowników nie udało się uratować życia 28-letniego mężczyzny, mieszkańca powiatu myślenickiego, który zmarł na miejscu zdarzenia. Ranna została 23-letnia mieszkanka Szczawnicy, która została przewieziona do szpitala w Nowym Sączu. Niestety, kobiety nie udało się uratować, zmarła w szpitalu" – relacjonował rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Kierowca bez uprawnień; tragiczny paradoks
Wkrótce po tragedii, gdy kurz opadł i emocje nieco zelżały, na jaw wyszła okoliczność, która zszokowała opinię publiczną i pogłębiła poczucie bezsensu tej tragedii. Ustalono, że kierujący peugeotem 28-latek nie posiadał ważnego prawa jazdy. To kluczowy element, który całkowicie zmienia perspektywę tego, co wydarzyło się w Tylmanowej.
Pytanie, które od razu nasuwa się na myśl, a na które już nikt nie udzieli odpowiedzi, to: dlaczego mężczyzna, nie mając uprawnień, zdecydował się prowadzić samochód, przewożąc w nim swoją partnerkę i jej małego synka? Ta tragiczna tajemnica na zawsze pozostanie nierozwiązana, stanowiąc bolesne ostrzeżenie przed lekkomyślnością za kierownicą i jej niewyobrażalnymi konsekwencjami.
Szczęście przerwane w ułamku sekundy
Historia Oli i Dawida była jeszcze świeża, naznaczona romantycznym początkiem podczas wakacji, co sprawia, że cała sytuacja wydaje się jeszcze bardziej druzgocąca. Koleżanka zmarłej wspominała, że byli parą zaledwie od dwóch miesięcy, co sugeruje, że ich wspólne życie dopiero się rozpoczynało, pełne nadziei i planów. Ola, mieszkanka Szczawnicy, wychowywała dwoje dzieci z poprzedniego związku: 2-letniego Alanka i 4-letnią Lilkę, co tylko potęguje dramat osieroconej rodziny.
W całym tym niewyobrażalnym dramacie jest jednak promyk nadziei, choć naznaczony cieniem straty. Dwukrotnie młodszy Alanek, który podróżował wraz z parą, cudem przeżył wypadek. Chłopiec, przewieziony do szpitali w Nowym Targu, a następnie w Krakowie, nie odniósł poważnych obrażeń fizycznych. Jest jedynym pasażerem peugeota, którego udało się uratować, co daje choć niewielką pociechę w obliczu tak ogromnej tragedii.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.