Spis treści
Kevin wciąż bawi?
Grudzień niezmiennie przynosi ze sobą zimową aurę, zapach choinki i charakterystyczny blask świątecznych ozdób, które zwiastują czas magicznych chwil. Równie niezmiennie, jak co roku, zmienia się też ramówka telewizyjna, a wraz z nią powracają na ekrany te same, wyświechtane bożonarodzeniowe hity. Przygotujcie się na coroczną dawkę nostalgii, ale i potencjalnego znużenia, bo nadchodzi prawdziwa plaga świątecznych powtórek.
W tym roku przypada okrągła 35. rocznica premiery filmu „Kevin sam w domu”, dzieła, które na zawsze wpisało się w globalną popkulturę. Produkcja ta, mimo upływu dekad, wciąż gromadzi przed telewizorami miliony widzów, którzy z równą ekscytacją, co za pierwszym razem, śledzą perypetie pomysłowego Macaulaya Culkina. Chłopiec, przez roztargnienie rodziny, zmuszony do samotnego stawienia czoła dwóm niezdarnym włamywaczom, stał się symbolem świąt dla wielu pokoleń.
Tani hit z wielkim echem?
Co ciekawe, „Kevin sam w domu” nie był wcale kasową produkcją na miarę dzisiejszych hollywoodzkich blockbusterów. Film powstał pod skrzydłami 20th Century Fox, choć pierwotne plany wskazywały na Warner Bros., a jego budżet był wręcz śmiesznie niski jak na światowy hit. Ledwie 17 milionów dolarów wystarczyło, by stworzyć kultowe dzieło, które do dziś bawi i wzrusza. Porównajmy to z olbrzymimi sumami wydawanymi na współczesne produkcje, a od razu widać skalę sukcesu.
Warto również pamiętać, że choć „Home Alone” doczekał się kilku kontynuacji, to tylko w drugiej części, „Kevin sam w Nowym Jorku”, wystąpił Macaulay Culkin. Ten sequel zdobył niemal taką samą popularność jak oryginał, udowadniając, że magia młodego aktora i jego filmowej postaci była niezaprzeczalna. Pozostałe odsłony bez udziału Culkina nigdy nie osiągnęły podobnego statusu kultowego filmu.
Romantyczny klimat na święta?
Jeśli jednak „Kevin” z roku na rok coraz bardziej przypomina recykling filmowy, a Ty masz ochotę na coś, co otuli Cię ciepłem, ale w nieco inny sposób, warto zwrócić uwagę na „The Holiday”. Ta świąteczna komedia romantyczna z 2006 roku, wyreżyserowana przez Nancy Meyers, stała się z czasem prawdziwym świątecznym hitem, choć nie jest klasyczną opowieścią bożonarodzeniową z elfami i Mikołajem. Idealna dla tych, którzy poszukują subtelnych wzruszeń.
Film przedstawia historię Amandy (Cameron Diaz) i Iris (Kate Winslet), dwóch kobiet, które, by uciec od problemów, decydują się na niecodzienną wymianę domów tuż przed Bożym Narodzeniem. Ta pozornie prosta decyzja prowadzi je do nieoczekiwanych miłości i życiowych przemian. Urokliwa sceneria, dowcipne dialogi oraz świetne kreacje aktorskie Jude'a Lawa i Jacka Blacka sprawiają, że „Holiday” to idealna propozycja na zimowy wieczór, pełna nadziei i nowych początków.
Co oprócz świątecznych evergreenów?
Przyznajmy szczerze, „Kevin sam w domu”, „Opowieść wigilijna”, „Grinch: Świąt nie będzie” czy perypetie rodziny Griswoldów to filmy, bez których Boże Narodzenie w wielu domach byłoby po prostu niekompletne. Jednakże, po obejrzeniu ich po raz dwudziesty, a może nawet setny, trudno oprzeć się wrażeniu, że formuła ta się wyczerpała i potrzeba czegoś nowego, by utrzymać świąteczny nastrój bez znużenia. Czy kino ma jeszcze coś do zaoferowania, co nie jest wyłącznie „typowe”?
Odpowiedź brzmi: tak, absolutnie! Nie mówimy tu bynajmniej o mało znanych, niszowych produkcjach świątecznych, lecz o tytułach, które na co dzień kojarzymy z zupełnie innymi gatunkami, a które skrywają w sobie zimowy urok czy motywy bożonarodzeniowe. To filmy, które z powodzeniem możemy oglądać poza okresem świątecznym, ale w grudniu nabierają dodatkowego, magicznego wymiaru. Zaskoczą świeżością i pozwolą spojrzeć na świąteczne kino z nowej perspektywy.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.