Kobieta obudziła się w trumnie w Tajlandii. Co wydarzyło się tuż przed kremacją?

2025-11-25 9:43

Wstrząsająca pomyłka o mało nie doprowadziła do tragedii w Tajlandii. 65-letnia kobieta, uznana za zmarłą, obudziła się w trumnie zaledwie chwile przed kremacją. Pracownicy świątyni usłyszeli niepokojące pukanie od środka, co uratowało jej życie. To zdarzenie, udokumentowane nagraniem, wywołało falę komentarzy i pytań o procedury.

Wąski korytarz z ciemnymi ścianami i podłogą prowadzi do częściowo otwartych drzwi, z których wnętrza wydobywa się jasne światło. Lewe skrzydło drzwi jest ciemnobrązowe i nieruchome, natomiast prawe skrzydło, w kolorze jasnego drewna, jest uchylone, ukazując srebrną klamkę. Nad drzwiami znajduje się poziome pasmo światła, rozświetlające górną część ścian korytarza.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Wąski korytarz z ciemnymi ścianami i podłogą prowadzi do częściowo otwartych drzwi, z których wnętrza wydobywa się jasne światło. Lewe skrzydło drzwi jest ciemnobrązowe i nieruchome, natomiast prawe skrzydło, w kolorze jasnego drewna, jest uchylone, ukazując srebrną klamkę. Nad drzwiami znajduje się poziome pasmo światła, rozświetlające górną część ścian korytarza.

Pukanie zza grobu obudziło sumienia

Wydarzenie, które wstrząsnęło Tajlandią, brzmi jak scenariusz rodem z horroru, jednak okazało się dramatyczną rzeczywistością. W buddyjskiej świątyni Wat Rat Prakhong Tham na obrzeżach Bangkoku, dosłownie minuty przed kremacją, pracownicy usłyszeli niepokojące odgłosy. Z białej trumny, przygotowanej do ostatecznego pożegnania, rozległo się delikatne, lecz wyraźne pukanie, które natychmiast wywołało konsternację i przerażenie. Całe zajście szybko obiegło media społecznościowe, a nagrania przedstawiające moment otwarcia wieka i reakcję świadków stały się wiralem, ukazując niezwykłą pomyłkę, która mogła mieć tragiczne konsekwencje.

Szok przeżyli wszyscy zgromadzeni, kiedy okazało się, że 65-latka, którą przewieziono do krematorium, bynajmniej nie spoczywa w wiecznym śnie. Pairat Soodthoop, przedstawiciel świątyni, relacjonował agencji Associated Press moment odkrycia, który na długo pozostanie w pamięci świadków. Jego słowa dobitnie świadczą o skali zaskoczenia i niedowierzania, kiedy z trumny doszły odgłosy świadczące o obecności żywej osoby. Kobieta nie tylko pukała, ale także lekko otworzyła oczy, co rozwiało wszelkie wątpliwości co do jej stanu.

"Byłem trochę zaskoczony, więc poprosiłem ich o otwarcie trumny i wszyscy byli zdumieni. Widziałem, jak lekko otworzyła oczy i zapukała w bok trumny. Musiała pukać od dłuższego czasu" - opowiadał agencji Associated Press Pairat Soodthoop, przedstawiciel buddyjskiej świątyni.

Kto uznał kobietę za zmarłą?

Pytanie, które ciśnie się na usta po ujawnieniu tej wstrząsającej historii, brzmi: jak w ogóle mogło dojść do tak kardynalnej pomyłki? Okazuje się, że to brat ciężko chorej 65-latki, przykutej do łóżka od dwóch lat, uznał ją za zmarłą. Mężczyzna przywiózł siostrę z prowincji Phitsanulok, pokonując około 480 kilometrów, wierząc, że ta przestała oddychać i jej żywot dobiegł końca. To pokazuje, jak wielkie znaczenie ma rzetelna weryfikacja stanu zdrowia, zwłaszcza w obliczu tak poważnych decyzji.

Co więcej, cała ta makabryczna podróż miała swój początek w pewnym życzeniu. Kobieta przed "śmiercią" prosiła o przekazanie organów do konkretnego szpitala w Bangkoku. Tam jednak spotkała ich biurokratyczna ironia – szpital odmówił przyjęcia zwłok z powodu braku aktu zgonu. Ironią losu jest to, że pukanie w wieko rozległo się dokładnie w momencie, gdy w świątyni wyjaśniano bratu, jak załatwić niezbędny dokument. To tylko pogłębia dramaturgię całej sytuacji i rodzi refleksje nad skomplikowaniem procedur w obliczu ludzkiego życia.

Co z dalszym losem pacjentki?

Natychmiast po cudownym przebudzeniu, kobieta została przetransportowana prosto z trumny na nosze, a następnie karetką pogotowia odwieziona do szpitala. To pokazuje sprawność działania służb ratunkowych, choć sam fakt interwencji w takich okolicznościach budzi dreszcz emocji. Szybka reakcja po odkryciu, że pacjentka żyje, była kluczowa i miejmy nadzieję, że pozwoli na pełną rekonwalescencję kobiety, której podróż do krematorium zakończyła się niezwykłym zwrotem akcji. Podobne przypadki, choć rzadkie, zdarzały się już w historii, co tylko podkreśla, jak ważna jest precyzja w medycznej diagnostyce.

Ta niezwykła historia z Tajlandii powinna stanowić przestrogę i przypomnienie o konieczności bezwzględnego przestrzegania procedur weryfikacji zgonu. To nie pierwszy przypadek, kiedy osoba uznana za zmarłą cudem powraca do życia tuż przed ostatecznym pożegnaniem. Wymaga to od instytucji medycznych i pogrzebowych najwyższej ostrożności i wielokrotnego potwierdzania każdego przypadku zgonu, aby uniknąć kolejnych, równie wstrząsających i potencjalnie tragicznych pomyłek, które mogłyby na zawsze odmienić życie wielu osób.

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.