Luwr reaguje na krytykę
Zuchwała kradzież klejnotów z Luwru, która miała miejsce 19 października, była niczym policzek wymierzony w jedno z najbardziej prestiżowych muzeów świata. W biały dzień, podczas gdy złodzieje wycinali cenne precjoza z gablot i uciekali na mopedach, nikt nie zareagował. Ta zdumiewająca indolencja w systemie zabezpieczeń zszokowała nie tylko Francuzów, ale i cały kulturalny świat, stawiając pod znakiem zapytania renomę paryskiej instytucji.
Po serii zatrzymań, gdzie zarzuty postawiono czterem osobom, w tym recydywistom, okazało się, że same aresztowania to za mało – skradzione eksponaty o wartości 88 milionów euro zniknęły bez śladu. W odpowiedzi na falę krytyki, dyrekcja Luwru ogłosiła wprowadzenie „pilnych środków” bezpieczeństwa. Obejmować mają one natychmiastowe utworzenie stanowiska koordynatora bezpieczeństwa, podległego bezpośrednio Pałacowi Elizejskiemu, oraz instalację zdalnie sterowanego sprzętu monitorującego i nowych kamer wokół muzeum. Zaskakujące jest jednak, że wśród tych działań nie ma mowy o zwiększeniu zatrudnienia ochrony, co budzi zrozumiałe oburzenie związków zawodowych.
"ogłuszającym sygnałem ostrzegawczym"
Jakie luki ujawniły braki?
Pierre Moscovici, szef Francuskiego Trybunału Obrachunkowego, nie owijał w bawełnę, nazywając październikowe włamanie właśnie tym "ogłuszającym sygnałem ostrzegawczym". Jego zdaniem, incydent ten jest bezsprzecznym dowodem na chroniczne niedoinwestowanie w systemy ochrony i zaskakującą opieszałość we wdrażaniu niezbędnych modernizacji. Krytyka ta, sformułowana w raporcie Trybunału, wskazuje, że muzeum, zamiast dbać o podstawy, w ostatnich latach koncentrowało się na "projektach o dużej rozpoznawalności", ignorując kluczowe aspekty bezpieczeństwa i renowacji infrastruktury.
Raport Trybunału Obrachunkowego rysuje ponury obraz. Wśród licznych zaniedbań wymienia się fakt, że plan bezpieczeństwa przeciwpożarowego dla Luwru wciąż pozostaje niedokończony, co samo w sobie stanowi potężne ryzyko dla bezcennych zbiorów. Dodatkowo, proces instalacji kamer w kluczowych skrzydłach muzeum postępuje w ślimaczym tempie – w skrzydle Denon, gdzie podziwiać można „Monę Lisę”, pokrycie monitoringiem na rok 2024 wynosiło zaledwie 64 procent. Co gorsza, sytuacja w skrzydle Richelieu jest katastrofalna, gdyż tam zaledwie jedna czwarta powierzchni objęta jest kamerami, co jawnie pokazuje, jak wiele jeszcze jest do zrobienia.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.