Incydent w przestrzeni NATO
Wtorek 25 listopada przyniósł kolejne niepokojące wieści z wschodniej flanki NATO. Rumuńskie Siły Powietrzne zmuszone były do interwencji po tym, jak systemy radarowe wykryły dwa wtargnięcia niezidentyfikowanych dronów w przestrzeń powietrzną kraju. Ministerstwo Obrony w Bukareszcie natychmiast poinformowało o sytuacji, podkreślając powagę zdarzenia w rejonach graniczących z Ukrainą, gdzie ogłoszono alarm. Kontekst toczącej się wojny sprawia, że każde takie naruszenie jest traktowane z najwyższą uwagą i wywołuje uzasadnione obawy o bezpieczeństwo regionu.
Reakcja sojuszu była błyskawiczna i zgodna z protokołem. W powietrze poderwano myśliwce NATO – zarówno rumuńskie, jak i niemieckie samoloty bojowe – w celu monitorowania sytuacji i, jeśli to konieczne, podjęcia dalszych działań. „Romania Insider” donosił o namierzeniu jednego z dronów w pobliżu okręgu Tulcza, co skutkowało poderwaniem dwóch niemieckich samolotów Eurofighter Typhoon. Dron ten, nadlatujący z kierunku Wilkowa na Ukrainie, kierował się w stronę okolic Chilia Veche, co wskazuje na trajektorię lotu ściśle powiązaną z działaniami wojennymi. Późniejsze poderwanie rumuńskich samolotów i ogłoszenie alarmu w okręgu Gałacz tylko potwierdziło skalę incydentu.
Rosyjski ślad?
Chociaż oficjalne komunikaty nie wskazują bezpośrednio na winnych, wszystko wskazuje na to, że incydenty z dronami są bezpośrednio związane z trwającym konfliktem. Najprawdopodobniej miały one związek z kolejnym zmasowanym atakiem Rosji na Ukrainę, który miał miejsce minionej nocy i nad ranem. Tego typu zdarzenia stają się niestety nową normą na granicy NATO, co nieustannie testuje cierpliwość i gotowość obronną sojuszu. Brak informacji o dalszym losie dronów – czy odleciały, zostały zestrzelone, czy spadły – tylko potęguje niewiadome.
Co więcej, nie tylko Rumunia mogła stać się celem lub mimowolnym świadkiem tego powietrznego „baletu”. Ukraińskie Siły Powietrzne, cytowane przez RBC-Ukraine, sygnalizowały możliwość naruszenia przestrzeni powietrznej Mołdawii. Pojawienie się rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych w obwodzie odeskim, blisko granicy z Mołdawią, budzi poważne obawy. To poszerza kontekst operacyjny i pokazuje, jak łatwo wojna może „rozlewać się” na sąsiednie terytoria, stwarzając zagrożenie dla neutralnych państw.
"Kilka rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych znajduje się w obwodzie odeskim, w pobliżu granicy z Mołdawią; możliwe jest przekroczenie granicy państwowej"
Czy Rumunia jest bezpieczna?
Nie jest to pierwszy raz, kiedy przestrzeń powietrzna Rumunii staje się mimowolnym poligonem działań wojennych. Zaledwie tydzień temu, podczas poprzednich rosyjskich ataków na Ukrainę, podobny incydent z dronem wymusił poderwanie niemieckich i rumuńskich myśliwców. Tego typu powtórzenia wskazują na rosnący problem i potrzebę wzmocnienia wschodniej flanki NATO w obliczu nieprzewidywalnej agresji. Wątpliwości co do bezpieczeństwa granicy są coraz silniejsze, a obywatele z niepokojem obserwują rozwój wydarzeń.
Historia ostatnich miesięcy obfituje w podobne zdarzenia. 13 września Rumunia również zgłosiła wkroczenie drona w swoją przestrzeń powietrzną, kiedy Rosja intensywnie atakowała ukraińską infrastrukturę. Co więcej, w nocy z 29 na 30 września 2023 roku radary rumuńskiego ministerstwa obrony ponownie wykryły możliwe naruszenie granicy przez drona w rejonie Galați. Każdy taki incydent to sygnał, że wojna za naszą wschodnią granicą jest bliżej, niż mogłoby się wydawać, a konsekwencje mogą dotknąć bezpośrednio państwa członkowskie NATO.
Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.