Nowa strategia bezpieczeństwa USA. Czy to koniec NATO, jakie znamy?

2025-12-06 16:26

Ogłoszona przez administrację Donalda Trumpa Narodowa Strategia Bezpieczeństwa USA wywołała istne trzęsienie ziemi w Europie, budząc obawy o przyszłość transatlantyckich relacji. Dokument ostro krytykuje europejskich sojuszników, zapowiadając koniec ery rozszerzenia NATO i przekazując Staremu Kontynentowi odpowiedzialność za własną obronę. Media francuskie i brytyjskie alarmują o "historycznym zerwaniu" i rosnącej "panice" wśród tradycyjnych partnerów Waszyngtonu, wskazując na bezprecedensową zmianę w globalnej polityce.

Cztery ludzkie dłonie poruszają figurami szachowymi na białym stole. W centrum znajdują się szachownica z czarno-białymi polami oraz ciemne i jasne figury, ułożone w różnych konfiguracjach. Po prawej stronie widoczny jest otwarty zeszyt lub książka. W tle, częściowo rozmyci, są ludzie ubrani w czarne garnitury i białe koszule z krawatami.

i

Autor: Redakcja Informacyjna AI/ Wygenerowane przez AI Cztery ludzkie dłonie poruszają figurami szachowymi na białym stole. W centrum znajdują się szachownica z czarno-białymi polami oraz ciemne i jasne figury, ułożone w różnych konfiguracjach. Po prawej stronie widoczny jest otwarty zeszyt lub książka. W tle, częściowo rozmyci, są ludzie ubrani w czarne garnitury i białe koszule z krawatami.

Historyczne zerwanie globalne

Nowa Narodowa Strategia Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, ogłoszona przez administrację prezydenta Donalda Trumpa, wywołała burzę na arenie międzynarodowej, budząc uzasadnione obawy o stabilność globalnego porządku. Europejscy analitycy i komentatorzy z niedowierzaniem analizują dokument, podkreślając jego rewolucyjny charakter i dalekosiężne konsekwencje dla tradycyjnych aliansów. Zgodnie z nowymi wytycznymi, Waszyngton zamierza znacząco przenieść odpowiedzialność za kwestie bezpieczeństwa na swoich dotychczasowych sojuszników, co jest postrzegane jako fundamentalna zmiana paradygmatu. To retoryka, którą pamiętamy z poprzednich lat, ale teraz została oficjalnie ujęta w strategicznym dokumencie.

Francuski dziennik „Le Monde” nie szczędzi ostrych słów, określając dokument jako bezprecedensowe, historyczne zerwanie z erą po II wojnie światowej. Gazeta podkreśla, że oficjalny dokument tego kalibru nigdy wcześniej nie wyrażał tak rażącej obojętności wobec adwersarzy Ameryki, jednocześnie tak brutalnie traktując swoich wieloletnich partnerów, zwłaszcza europejskich. Ten ton, bezlitosny i bezpośredni, sygnalizuje koniec pewnej epoki w transatlantyckich relacjach, każąc się zastanowić, czy dotychczasowe zasady gry nadal obowiązują.

"Nigdy wcześniej oficjalny dokument tego rodzaju nie charakteryzował się taką obojętnością wobec przeciwników Ameryki i tak złym traktowaniem jej tradycyjnych sojuszników, zwłaszcza europejskich" – czytamy w komentarzu.

Koniec rozszerzenia NATO?

Krytyczne fragmenty dotyczące Europy w nowej strategii USA przypominają wcześniejsze, kontrowersyjne wypowiedzi wiceprezydenta J.D. Vance’a, który w lutym nie szczędził krytyki europejskim elitom, zarzucając im brak realnego zaangażowania. Kluczowym i najbardziej niepokojącym aspektem strategii jest jednak jasna zapowiedź końca rozszerzenia NATO, co uderza bezpośrednio w aspiracje Ukrainy, która od lat zabiega o członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. To posunięcie, zdaniem komentatorów, ma głębokie konsekwencje geopolityczne.

Według „Le Monde”, ten ruch Waszyngtonu wysyła niezwykle czytelny, choć niezwykle niebezpieczny sygnał dla Moskwy, oznaczający de facto "czerwone światło" dla przystąpienia Ukrainy do Sojuszu. Dziennik sugeruje, że jest to również milczące uznanie strefy wpływów Rosji, co otwiera pole do spekulacji na temat przyszłych podziałów geopolitycznych w Europie Wschodniej. Takie podejście Ameryki może mieć katastrofalne skutki dla regionu i podważa dotychczasowe założenia polityki wschodniej NATO.

Ameryka zamyka erę powojenną

Dokument w sposób jednoznaczny podkreśla, że nadszedł czas, aby priorytetem stało się umożliwienie Europie wzięcia pełnej odpowiedzialności za własną obronę. To brzmi jak wezwanie do samodzielności, ale w kontekście strategicznym wielu odczytuje to jako wycofanie się Waszyngtonu z tradycyjnych zobowiązań. „Le Monde” konstatuje, że "Ameryka definitywnie zamyka drzwi ery powojennej (po 1945 roku)", co oznacza radykalną zmianę w globalnej architekturze bezpieczeństwa.

Według francuskiego dziennika, tradycyjne sojusze nagle „przestają cokolwiek znaczyć”, a przyszłość relacji międzynarodowych opierać się będzie wyłącznie na „wymuszaniu ustępstw i grze sił”. To pesymistyczna wizja, która podważa fundamenty multilateralizmu i współpracy, a zamiast tego sugeruje brutalne starcie interesów. Cytowany fragment strategii stawia sprawę jasno, rysując obraz wyczerpanego globalnego mocarstwa.

"Dni, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywały cały porządek światowy jak Atlas, skończyły się".

Panika wśród europejskich sojuszników

Podobne, alarmujące wnioski płyną z analiz brytyjskiej prasy, która z równie wielkim zaniepokojeniem śledzi rozwój wydarzeń. „Financial Times” pisze wprost o "radykalnej reorientacji amerykańskiej dyplomacji", co w praktyce oznacza zerwanie z dekadami ustabilizowanych relacji i globalnych zobowiązań. Europejscy przywódcy, którzy dotąd mogli liczyć na przewidywalnego partnera, teraz muszą zmierzyć się z nową, niepewną rzeczywistością, co budzi uzasadnione obawy.

Tygodnik „Economist” idzie jeszcze dalej, wskazując, że publikacja dokumentu wywołała istną "panikę wśród europejskich sojuszników", podczas gdy paradoksalnie wzbudziła „entuzjazm u dyktatorów” w Rosji i Chinach. Brytyjska prasa jasno sugeruje, że strategia Waszyngtonu odrzuca ideę bezpośredniej rywalizacji z tymi potęgami, a zamiast tego koncentruje swoją energię na bezpardonowym atakowaniu europejskich partnerów. To zmiana priorytetów, której skutki mogą być dalekosiężne.

Nieliberalny porządek międzynarodowy

Tom Wright, szanowany ekspert z Brookings Institution, nie owija w bawełnę, nazywając dokument "projektem nieliberalnego porządku międzynarodowego". Zauważa z niepokojem, że Stany Zjednoczone w tej strategii patrzą na Chiny niemal wyłącznie przez pryzmat gospodarki, całkowicie milcząc o realnym zagrożeniu ze strony Rosji. Co więcej, niemal całą swoją energię i retorykę Waszyngton zdaje się poświęcać na bezustanną krytykę Europy, co jest nowym i niepokojącym trendem.

„Economist” interpretuje strategiczne zapisy jako próbę „pomocy Europie w skorygowaniu jej trajektorii”, co jest jawnym nawiązaniem do retoryki walki z „wokeizmem”, problemami migracyjnymi i dominacją wartości liberalnych. Tygodnik widzi w tym bezpośrednie wsparcie dla rosnących w siłę partii populistyczno-prawicowych w Europie, takich jak francuskie Zjednoczenie Narodowe czy niemiecka Alternatywa dla Niemiec. To sugeruje, że administracja Trumpa celowo dąży do zmiany politycznego krajobrazu Starego Kontynentu.

Czy Europa może ufać USA?

Brytyjski tygodnik stawia retoryczne pytanie, które odbija się echem w europejskich stolicach: „Jeśli taki jest program administracji Trumpa, to jak centrowe rządy w Europie, które postrzegają te partie jako poważne zagrożenie, mają traktować Amerykę jako sojusznika?”. To pytanie zasadnicze, które podważa fundamenty wzajemnego zaufania i wspólnych wartości, na których przez dekady budowano transatlantyckie partnerstwo. Wierność sojusznicza w obliczu takich strategii staje się iluzoryczna.

Ta nowa strategia bezpieczeństwa USA to nie tylko zmiana dokumentu, ale potencjalnie redefinicja globalnej polityki, która może doprowadzić do głębokich podziałów i niepewności. Europa stoi przed wyzwaniem znalezienia własnej drogi w obliczu coraz bardziej nieprzewidywalnego partnera, co z pewnością wymusi przemyślenie całej architektury bezpieczeństwa kontynentu. Czy czeka nas powrót do polityki opartej wyłącznie na interesach narodowych?

Artykuł i zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI). Pamiętaj, że sztuczna inteligencja może popełniać błędy! Sprawdź ważne informacje. Jeżeli widzisz błąd, daj nam znać.